Rosja planuje wysyłać bombowce w rejon Zatoki Meksykańskiej. - Musimy zaznaczyć militarną obecność Rosji na Atlantyku, Pacyfiku, a także na Morzu Karaibskim i w Zatoce Meksykańskiej - powiedział minister obrony Siergiej Szojgu. Zaznaczył przy tym, że wysyłanie bombowców w te rejony to "część ćwiczeń".
Administracji Obamy te tłumaczenia nie przekonują, a rzekome ćwiczenia traktują jako prowokacje. - Nie ma okoliczności usprawiedliwiających prowokacyjne i potencjalnie destabilizujące działania Rosji - powiedział CNN jeden z urzędników.
W tym roku liczba przechwyceń rosyjskich samolotów przez NATO potroiła się. - Rosjanie regularnie lekceważą zasady międzynarodowego transportu lotniczego i straszą państwa, wysyłając samoloty wojskowe aż po Irlandię i Portugalię - poinformował brytyjski minister obrony Michael Fallon i dodał, że NATO nie pozwoli Rosji naruszać naszej przestrzeni powietrznej.
Rosyjskie ministerstwo obrony nie zważa jednak na ostrzeżenia Europy i zapowiada: - Będziemy rozsyłać nasze samoloty po całym świecie.
- Loty bombowców to elementy rosyjskiej wojny psychologicznej - ocenia Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
- To rosyjska gra, której intencją jest przekonanie państw zachodnich, że Rosja jest nieprzewidywalna i zdolna do eskalacji konfliktu z Zachodem, a docelowo chodzi o wymuszenie ustępstw, jeśli chodzi o Ukrainę - dodaje.
Zdaniem eksperta w interesie Rosji jest przekonanie Zachodu, że Ukraina ma znaczenie peryferyjne i nie należy ryzykować konfliktem o nieprzewidywalnych konsekwencjach.
- Obecnie, w obliczu spadku cen ropy naftowej, sankcje wprowadzone przez USA i Unię Europejską odgrywają swoją rolę. Nie wpływają na deeskalację działań rosyjskich, wręcz przeciwnie, ale w dłuższej perspektywie przyczyniają się do problemów w zapleczu polityczno-biznesowym Władimira Putina - tłumaczy Eberhardt i dodaje, że dyskusja na temat kosztów ewentualnego konfliktu z Zachodem staje się w otoczeniu Putina coraz intensywniejsza.
- Nie należy się spodziewać, że sankcje Zachodu będą szybko wpływały na zmianę rosyjskich działań, ale już dziś pojawia się tam poczucie, że pieniędzy brakuje i kołdra staje się zbyt krótka. To będzie generowało napięcia - mówi.
Eberhardt uważa jednak, że porównanie z zimną wojną jest nieadekwatne. - Związek Radziecki był supermocarstwem, Rosja jest mocarstwem regionalnym o ponadregionalnych aspiracjach, ale ograniczonych możliwościach - wyjaśnia.
- Teraz Zachód ma zrezygnować z sankcji, zaakceptować rosyjskie wpływy na Ukrainie i w imię spokoju, pokoju i bezpieczeństwa odpuścić sobie Donbas - zauważa i dodaje: - Im bardziej Unia Europejska i USA będą szły na kompromisy, tym dalej Rosja będzie chciała pójść. W rosyjskim myśleniu politycznym kompromis traktowany jest jako przejaw słabości.
Ekspert OSW tłumaczy, że zapowiedź lotów przy brzegach Stanów Zjednoczonych wpisuje się w antyamerykańską retorykę rosyjskich władz. - Stany Zjednoczone służą jako symbol wszystkiego co najgorsze we współczesnych stosunkach międzynarodowych. Chodzi o to, żeby krytykować USA, a tym samym pozycjonować się jako jej równorzędny, strategiczny partner - mówi.
Jeśli zaś chodzi o politykę wobec państw Unii Europejskiej, Rosja nie chce atakować UE całościowo, a raczej zwiększać wewnętrzne podziały i szukać państw, które są gotowe zaakceptować politykę ustępstw.