Premier Ewa Kopacz była gościem Janiny Paradowskiej w Poranku Radia TOK FM. Oto najważniejsze wątki z rozmowy.
Ewa Kopacz w Poranku Radia TOK FM [CAŁA ROZMOWA MINUTA PO MINUCIE] >>>
Kopacz podkreślała, że jeszcze jako marszałek Sejmu wprowadziła pewne obostrzenia służbowych wyjazdów poselskich, m.in. opiniowanie przez Biuro Spraw Międzynarodowych Kancelarii Sejmu i wymóg wcześniejszego informowania o planowanej podróży.
Premier kilkukrotnie wskazywała na osobistą odpowiedzialność posłów za składane deklaracje i rozliczenia. - Jeśli ktoś składa podpis i wie, że to nieprawda, podlega ocenie innej niż tylko opinii publicznej. Do tego są odpowiednie instytucje - powiedziała Kopacz. - Ale nie znam w Polsce takiego przepisu, który naprawiałby charaktery - dodała.
Premier z pewnym sceptycyzmem skomentowała działania Radosława Sikorskiego, marszałka Sejmu, który zapowiedział zmianę procedur i zwiększenie kontroli poselskich wyjazdów. - Nie wiem, czy ewidentny brak zaufania i stwierdzenie "teraz będziemy wszystkich kontrolować" nie jest odrobinę wbrew temu, co zdecydowali wyborcy. Bo to oni ich wybrali jako uczciwych ludzi - przyznała.
W końcu października Kopacz zwróciła się do Komisji Nadzoru Finansowego z pytaniem, jak banki zareagowałyby na nagłe umocnienie się franka szwajcarskiego. Chodzi też o kondycję finansową osób, które zaciągnęły kredyty hipoteczne w tej walucie. W Poranku Radia TOK FM Kopacz zapowiedziała, że sprawą zajmie się w przyszłym tygodniu. Podkreśliła, że nie należy też zapominać o kredytach w polskiej walucie. - Chciałabym w ogóle rozmawiać o trudnej sytuacji tych, którzy są zadłużeni - powiedziała premier.
- Nie chciałabym brać przykładu z premiera Orbana - dodała Kopacz.
Paradowska pytała, co Kopacz chce zrobić z ustawą reprywatyzacyjną, która, choć zgłoszona przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodniczącą PO, długo zalegała w Sejmie.
- Jestem gotowa do ciężkiej pracy i nie będę się tu uchylała - zapewniła Kopacz. - Ale moje chciejstwo, moje zaangażowanie, wcale nie przełoży się na efekty pracy w parlamencie - dodała. Później powtórzyła, że odpowiedzialność za przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej spoczywa na Sejmie.
- To pani zawiesiła głosowania w sprawie konwencji tuż przed odejściem z Sejmu - zauważyła Paradowska. - Na prośbę jednego z klubów - podkreśliła Kopacz. - I tak będzie wisieć. W nieskończoność można się bawić w żądanie nowych ekspertyz - mówi Paradowska. - Nie jest rolą marszałka, aby narzucał styl pracy komisji - ucięła Kopacz.
Premier zręcznie uniknęła deklaracji odnośnie do terminu przegłosowania ustawy ratyfikującej konwencję w Sejmie. - Jeśli którykolwiek z posłów ma jakiekolwiek wątpliwości i chce mieć opinię konstytucjonalisty, tego zabronić posłom niestety nie można. Bo oni zawsze to wytłumaczą - mówiła Kopacz.
Podczas kampanii wyborczej pojawiły się także pytania o finansowanie zapowiadanego pakietu onkologicznego. - Pieniędzy z NFZ jest więcej, przez wzrost gospodarczy pieniędzy ze składek będzie więcej. A pieniądze przeznaczane na pakiet onkologiczny pochodzą z rezerwy. To rezerwa NFZ, ale proszę mi wierzyć, to duże pieniądze. Wierzę, że pieniądze z rezerwy będą przeznaczone na pakiet - mówiła Kopacz.
Czy to tylko kwestia wiary? - Nie chciałabym być nadministrem. Będę wspierać ministra Arłukowicza, ale nie będę go zastępować - ucięła premier.