Posłowie na smyczy? RMF FM: Sejm chce zamontować im GPS w samochodach do wyjazdów służbowych

Jak podaje RMF 24, w Sejmie pojawił się pomysł, żeby samochody, którymi posłowie służbowo jeżdżą za granicę, były wyposażone w nadajniki GPS. Miałoby ono na celu ukrócić nadużycia przy rozliczeniach takich wyjazdów.

Afera madrycka pokazała, że nie wszyscy posłowie uczciwie podchodzą do rozliczeń z Kancelarią Sejmu. Lokalizatory GPS miałyby uniemożliwić im oszustwo.

Nadajniki GPS

Urządzenia GPS są popularnym narzędziem kontroli w wielu firmach. Dzięki nim, przedsiębiorcy mają wiedzę, gdzie i o której godzinie przebywał ich pracownik. Z tego samego założenia wyszły władze Sejmu, które chciałyby w ten sposób sprawdzać posłów.

Jak podaje RMF 24 , nadajniki miałyby znajdować się w samochodach, którymi politycy wyjeżdżają służbowo. W ten sposób Kancelaria Sejmu miałaby potwierdzać fakt podróży i rozliczać "kilometrówkę". Posłowie mieliby również nowy obowiązek, a mianowicie zbieranie rachunków za paliwo.

Nowe obostrzenie

Przy okazji ostatnich wydarzeń Sejm dostrzegł jeszcze jeden problem. Nie wszystkie podróże samochodami są opłacalne, zarówno pod względem kosztowym jak i czasowym. Adam Hofman, Mariusz Kamiński, Adam Rogacki i europoseł Dawid Jackiewicz wybrali się do Madrytu samolotem, za co zapłacili 800 zł. Zgodnie z wyliczeniami RMF24 , "zarabiali" na czysto około 2,5 tys. zł, bo na przejazd dostawali około 3,3 tys. zł. Poza tym ich podróż autem z Warszawy do Madrytu trwałaby ok. 26 godzin, tymczasem lot trwa ok. 3,5 godziny.

Wychodzi więc na to, że podróże samochodem nie zawsze są opłacalne. Dlatego Sejm chce wprowadzić również ograniczenia dotyczące odległości delegacji samochodowych. Jak podaje z kolei Radio ZET, autem będzie można wyjechać, jeśli czas podróży nie przekroczy 8 godzin.

Sprawa wyszła na jaw przez alkohol na pokładzie

Pomysł ma związek z podróżą służbową do Madrytu Adama Hofmana, Mariusza Kamińskiego, Adama Rogackiego i europosła Dawida Jackiewicza na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady. Media doniosły, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu. Podczas lotu do Madrytu liniami Ryanair grupa miała być pod wpływem alkoholu. Kobiety zachowywały się rzekomo głośno i piły trunki wniesione do samolotu z zewnątrz, co jest zabronione. Po tym, jak stewardesa zwróciła im uwagę, musiał interweniować kapitan samolotu.

Dawid Jackiewicz przyznał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że wniósł z żoną na pokład samolotu alkohol kupiony na lotnisku, ale zapewniał, że oddali go stewardesie, kiedy o to poprosiła, a nikt z towarzystwa nie zachowywał się agresywnie.

Afera madrycka w mediach

Media prześwietliły lot do Madrytu. I na jaw zaczęły wychodzić kolejne niewygodne dla posłów PiS szczegóły. Lot był podróżą służbową, posłowie występowali jako delegacja polskiego parlamentu na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Jak wynika z informacji przesłanej przez sekretarza Zgromadzenia, politycy PiS trzykrotnie opuścili spotkanie zaraz po podpisaniu listy obecności, odmówili przyjęcia materiałów dotyczących tego spotkania i nawet nie weszli do sali obrad. Później Radio ZET poinformowało, że posłowie wzięli kilkanaście tysięcy złotych zaliczki na podróż. I miała być to podróż samochodowa. Tymczasem polecieli tanimi liniami Ryanair za kilkaset złotych.

Wyjaśnień od szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka zażądał w tej sprawie marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Zaraz po spotkaniu z Sikorskim Błaszczak twierdził, że zainteresowanie wokół sprawy podróży służbowej posłów PiS jest przesadzone. 20 minut później nagle zmienił front po spotkaniu z kierownictwem PiS i Jarosławem Kaczyńskim - poinformował o zawieszeniu posłów i zasugerował, że kara może być jeszcze bardziej surowa. Sam Kaczyński w RMF FM zapowiedział, że będzie wnioskował o usunięcie trójki posłów ze swojej partii. Tak stało się w poniedziałek 10 listopada. Dziś prokuratura wszczęła śledztwo w spawie rozliczeń posłów z Kancelarią Sejmu.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: