"Co z tego, że Adam Hofman wyłudzał diety? I co z tego, że traktował wyjazdy służbowe jako wycieczki? A bo to on jeden?" - dziwi się na blogu w serwisie Polityka.pl prof. Jan Hartman. Filozof komentuje delegację trzech byłych już posłów PiS do Madrytu . Parlamentarzyści mieli pobrać zaliczkę na służbową podróż samochodową do Hiszpanii. Polecieli jednak samolotem, tanimi liniami.
"Jak Polska Polską, od zawsze miliony kantowały na delegacjach. Taka jest nasza tradycja" - zauważa Hartman. "W sejmie doskonale wiedzą, że się kantuje i jeśli nikt nie wymagał dotąd rachunków, to nie przez naiwność, lecz po to, aby wszystkim żyło się lepiej. Bo pensja poselska jest śmieszna. Tak, tak, śmieszna. A więc odczepcie się od Hofmana!" - apeluje filozof. I zaznacza, że zdziwiłby się, gdyby w innych partiach nie dochodziło do podobnych przekrętów.
Hartman zwraca jednak uwagę, że złe jest przede wszystkim utrzymywanie przez Jarosława Kaczyńskiego w swoim otoczeniu ludzi pokroju Hofmana. "Po aferze z zatrudnieniem jego żony w KGHM, po aferze członkowej - nie mógł mieć najmniejszych wątpliwości, kim jest Hofman. I co? I nic" - zauważa filozof. Przyznaje, że w każdej partii potrzebni są "cwaniacy". A jak taki nabroi, można go wyrzucić.
Hartman podkreśla, że za Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Ziobrę czy Hofmana właśnie "moralnie i całkiem realnie" odpowiada sam Jarosław Kaczyński. "Odczepcie się więc od biednego małego Hofmana!" - wskazuje Hartman. "Czyż można winić lisa, że jest lisem? Po Polsce chodzą miliony Hofmanów. Widzimy ich, zawsze w towarzystwie piwa i łubu-dubu muzyki na plażach, na imprezach, w hotelach. Każdy ich zna i każdy do nich przywykł. Hofmanów są miliony. A Kaczyński jest tylko jeden" - kwituje filozof.