Tak wyglądał Marsz Niepodległości oczami uczestników. Najpierw spokojnie, potem bójki i incydenty [WIDEO]

Armia Patriotów - pod tym hasłem odbywał się Marsz Niepodległości. W tym roku jego trasa została zmieniona, tak, by zmniejszyć prawdopodobieństwo zamieszek, do których dochodziło w poprzednich latach. Nie zdało się to jednak na wiele.

Marsz nie przeszedł ul. Marszałkowską do placu Konstytucji, tak jak to było dotychczas, tylko Alejami Jerozolimskimi i mostem Poniatowskiego na praski brzeg Wisły. Chodziło o to, by ominąć potencjalne punkty zapalne takie jak instalacja Tęcza przy pl. Zbawiciela czy rosyjska ambasada. O 15 uczestnicy Marszu wyruszyli z ronda Dmowskiego w centrum stolicy:

Zobacz wideo

Biało-czerwone flagi i tłum ludzi

Na początku było spokojnie. Uczestnicy marszu szli z biało-czerwonymi flagami, wykrzykując rozmaite hasła. Już jednak na samym początku odpalono pierwsze race, mimo że zgodnie z regulaminem Marszu wszystkie osoby, które brały w nim udział, "obowiązane były do zachowania się w sposób niezagrażający bezpieczeństwu innych osób":

 

"Polska, biało-czerwoni" - śpiewali uczestnicy Marszu, wchodząc na wiadukt mostu Poniatowskiego w al. 3 Maja. Przechodząc nad Wisłą, wielu uczestników odpaliło race. Przyznać trzeba, że efekt wizualny był imponujący, jednak po raz kolejny naruszono punkt dot. zachowania bezpieczeństwa. - Odpalanie petard czy rac w trakcie zgromadzenia jest bardzo niebezpieczne. Tam, gdzie są rzucane środki pirotechniczne - gdy robi się to bez jakiejkolwiek kontroli, nadzoru - istnieje zagrożenie dla życia i zdrowia innych ludzi - tłumaczył rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek.

Zobacz wideo

Pod samym wiaduktem nie było już jednak tak spokojnie:

 

Starcia przy Stadionie

Jednak do większych starć doszło przy Stadionie Narodowym. To tu jego uczestnicy mieli skręcić w pobliską al. Zieleniecką i udać pod kamień upamiętniającym dom, w którym urodził się Roman Dmowski. Przy rondzie, prócz policyjnych kordonów, czekały też osoby, którym najwyraźniej zależało do doprowadzenia do starć. Zaczęły się bójki i przepychanki. Straż Marszu apelowała o spokój, odśpiewano hymn narodowy i "Rotę", jednak zapanowanie nad ludźmi było trudne. Policja dostała zgodę na użycie armatek wodnych i broni gładkolufowej.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: