Chora na raka umarła na własnych warunkach. Watykan: To naganne. Godność jest czym innym

?Godność jest czymś innym niż położeniem kresu własnemu życiu? - w ten sposób watykański bioetyk bp Ignacio Carrasco de Paula odniósł się do decyzji nieuleczalnie chorej Amerykanki, która poddała się eutanazji. - To naganne - dodał.

Brittany Maynard zmarła w minioną sobotę w stanie Oregon. Wcześniej 29-latka opublikowała w sieci film, na którym zapowiedziała, że 1 listopada 2014 r. sama podda się eutanazji. Kobieta nie chciała, by śmiertelna choroba - agresywny rak mózgu - zadecydowała za nią, jak umrze.

Do całej sprawy odniósł się wczoraj szef Papieskiej Akademii Życia, którego słowa cytuje agencja AP. "Samobójstwo nie jest dobrą rzeczą. To jest złe, bo stanowi zaprzeczenie życia, całości naszej misji w świecie oraz tych, którzy są wokół nas" - napisał. Biskup Carrasco de Paula dodał też, że choć nie chce osądzać ludzi, to ten gest sam w sobie powinien zostać potępiony.

"Chcę umrzeć z godnością, na własnych warunkach"

W styczniu 2014 r. Brittany Maynard dowiedziała się, że może liczyć na maksimum sześć miesięcy życia. Przeżyła więcej - dziesięć. W sobotę jej rodzina poinformowała o śmierci 29-latki.

Maynard podjęła decyzję o eutanazji po miesiącach leczenia, badań i nieudanej operacji usunięcia złośliwego guza. Nim sama podała sobie dawkę śmiertelnego środka, "odhaczyła" na specjalnej liście rzeczy, które chciała zrobić przed śmiercią, m.in. podróż do Wielkiego Kanionu.

W filmie opublikowanym w sieci kobieta tłumaczyła swój zamiar tym, że chce umrzeć z godnością, na własnych warunkach, zanim rak zamieni jej życie w bolesną agonię. - Zabija mnie, i nie mam nad tym kontroli. Mniej przeraża mnie możliwość odejścia z godnością - powiedziała. Maynard podkreślała też wielokrotnie, że nie ma skłonności samobójczych: gdyby je miała, już dawno zażyłaby przepisany przez lekarzy środek, który trzymała w domu od tygodni.

 

Przypadek Maynard stał się przedmiotem publicznej debaty w USA, kobieta trafiła nawet na okładkę magazynu "People". Żeby w ogóle móc poddać się eutanazji, przeprowadziła się z mężem z San Francisco do stanu Oregon - w swojej ojczystej Kalifornii nie mogłaby skorzystać z tzw. prawa do godnej śmierci, czyli dozwolonego prawem dokonania przez ludzi śmiertelnie chorych eutanazji z pomocą lekarza.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: