"Gronkiewicz-Waltz mogłaby chodzić na pieszo. Postuluje odebranie urzędnikom samochodów służbowych"

- Jesteśmy jedyną partią lewicową, na która można głosować. Trudno powiedzieć to o SLD - mówiła w TOK FM Joanna Erbel. Kandydatka Zielonych na prezydenta Warszawy żaliła się, że tylko ona pytana jest o to, skąd weźmie pieniądze na realizację obietnic wyborczych. - Pana Sasina nikt nie pyta, skąd weźmie pieniądze na darmową komunikację miejską.

- Jestem miejską aktywistką, od dawna rozmawiam z ludźmi i wydaje mi się, że dość dobrze czuję puls tego miasta - tak reklamowała się w TOK FM Joanna Erbel, kandydatka Zielonych na prezydenta Warszawy. Przekonywała, że nie jest oderwana od "problemów zwykłych ludzi", co zarzucano jej po słynnym wywiadzie opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą".

- Jestem bardzo blisko problemów mieszkanek i mieszkańców Warszawy. Na przykład kwestii mieszkaniowych. Od lat spędzam czas na eksmisjach, blokadach - z bliska widzę, jak wygląda proces reprywatyzacji. "GW" postanowiła chyba pokazać fałszywy antagonizm, że wizja z która idę do wyborów, jest wroga światu obecnych 40-latków - oceniła Erbel.

Bez służbowych samochodów

Kandydatka Zielonych przekonuje, że ma pomysł na naprawę wieloletnich "zaniedbań władz" Warszawy. I jak mówi, jest jedyną osobą, którą się pyta o koszty realizacji konkretnych pomysłów. - Pana Jacka Sasina nikt nie pytał, z czego zapłaci za darmową komunikację w Warszawie. Postuluję w programie odebranie urzędnikom samochodów. Kiedy urzędnik wsiada do samochodu, wtyka głowę w komputer - to nie wie, co to za miasto - mówiła w TOK FM. I przyznała, że także obecna prezydent Warszawy mogłaby chodzić na piechotę.

Wg Joanny Erbel, Partia Zieloni, którą reprezentuje, to jedyna partia lewicowa, "na którą można głosować". - Trudno to powiedzieć o SLD. Kiedy w ubiegłym roku głosowaliśmy obywatelski projekt uchwały o obniżce cen biletów, to Sebastian Wierzbicki z SLD opuścił salę. Bo jak wiadomo, miejsce wiceprzewodniczącego rady Warszawy jest gdzie indziej niż na sali.

Więcej o: