W styczniu 2014 r. Brittany Maynard dowiedziała się, że może liczyć na maksimum sześć miesięcy życia. Przeżyła więcej - dziesięć. Jej rodzina poinformowała o jej śmierci - informuje serwis "Oregon Live" .
W filmie opublikowanym w sieci tłumaczyła swój zamiar przyjęcia uśmiercającego środka tym, że chce umrzeć z godnością, na własnych warunkach , zanim rak zamieni jej życie w bolesną agonię. "Zabija mnie, i nie mam nad tym kontroli. Mniej przeraża mnie możliwość odejścia z godnością" - powiedziała.
Maynard podjęła decyzję o eutanazji po miesiącach leczenia, badań i nieudanej operacji usunięcia złośliwego guza. Nim sama podała sobie dawkę śmiertelnego środka, "odhaczyła" na specjalnej liście rzeczy, które chciała zrobić przed śmiercią, m.in. podróż do Wielkiego Kanionu. W filmie podkreślała, że przepisany przez lekarza śmiertelny środek trzyma w domu od tygodni, ponieważ nie ma skłonności samobójczych, a gdyby je miała, to zażyłaby go dawno temu.
"Nie chcę umierać. Ale umieram. I chcę umrzeć na własnych warunkach" - zaznaczyła w tekście opublikowanym w CNN .
Kilka dni temu kobieta w kolejnym filmie stwierdziła, że być może odsunie decyzję o śmierci, ponieważ "wciąż czuje radość i szczęście z rodziną i przyjaciółmi". Przyznawała jednak, że czuje się coraz gorzej. W ostatnich tygodniach jej stan się pogorszył, czuła symptomy podobne do udaru mózgu, powtarzały się silne ataki choroby. Nie zwlekała długo. Jej rodzina poinformowała w oświadczeniu, że Brittany nie żyje - pisze "The Telegraph" . Przed śmiercią Maynard nagrała jeszcze jeden film. Pożegnała się w nim z przyjaciółmi i rodziną, w tym z ukochanym mężem.
Przypadek Maynard stał się przedmiotem publicznej debaty w USA, kobieta trafiła nawet na okładkę magazynu "People". Żeby w ogóle móc poddać się eutanazji, przeprowadziła się z mężem z San Francisco do stanu Oregon - w swojej ojczystej Kalifornii nie mogłaby skorzystać z tzw. prawa do godnej śmierci, czyli dozwolonego prawem dokonania przez ludzi śmiertelnie chorych eutanazji z pomocą lekarza.
Dla organizacji lobbujących za rozszerzaniem na inne stany tego rozwiązania prawnego, m.in. Compassion & Choices (C&), Maynard stała się przykładem ukazującym jego słuszność. Założyła organizację Brittany Maynard Fund, współpracującą z C&C. Stała się nieformalną rzeczniczką ruchu na rzecz "godnej śmierci" - i obiektem krytyki jego przeciwników. Wielu ludzi - także na Facebooku, gdzie zamieszczała swoje filmy - nie zgadzało się z jej wyborem. "Samobójstwo zawsze jest złe. Podjęła złą decyzję" - cytuje jednego z internautów "Telegraph".
Kronika raka, jedna ze stu najważniejszych książek stulecia według magazynu "Time". Sprawdź>>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!