Brytyjski premier David Cameron odwiedził dziś angielskie miasto Leeds, gdzie ogłosił m.in. rządowe plany modernizacji połączeń kolejowych na północy kraju. Spotkania, w których brał udział szef rządu, przebiegły bez przeszkód; sprawy skomplikowały się dopiero, gdy opuszczał budynek miejscowego ratusza:
Gdy Cameron szedł w kierunku czekającej na niego limuzyny, nagle wpadł na niego uprawiający jogging mężczyzna. Premier zachwiał się, ale dzięki szybkiej reakcji ochrony udało mu się utrzymać równowagę. Agenci od razu pomogli mu też wsiąść do samochodu:
Choć Cameronowi nic się nie stało, zdarzenie zelektryzowało ochraniających premiera agentów. BBC opisuje , że 28-letni biegacz został nawet aresztowany; niedługo później został jednak zwolniony przez policję. Funkcjonariusze napisali później na Twitterze, że incydent nie stanowił żadnego zagrożenia dla szefa rządu. "To nie było nic poważnego; ten mężczyzna znalazł się po prostu w złym miejscu o złym czasie" - tłumaczyli.
Podobnego zdania byli ochraniający Camerona agenci - w wydanym oświadczeniu zapewnili, że biegacz został sprawdzony na komisariacie, a potem zwolniony do domu.
Innego zdania są brytyjskie tabloidy; ich zdaniem incydent wynika z rażącego zaniedbania obowiązków przez ochraniających premiera funkcjonariuszy. "Daily Mail" zastanawia się jak to możliwe, że agencji nie zauważyli biegnącego mężczyzny już z daleka.
Gazeta podkreśla też, że przy stale rosnącym zagrożeniu atakami terrorystycznymi służby muszą zrobić wszystko, by dzisiejsza sytuacja więcej się nie powtórzyła.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!