Cofnięcie akredytacji korespondenta zagranicznego nie oznacza dla Swiridowa konieczności wyjazdu z Polski, nie przełoży się też na wzrost utrudnień dla Rosjanina, nie stanowi formalnie zakazu wstępu do budynków rządowych czy ograniczenia dostępu do polityków. Ponieważ jednak wniosek złożyło ABW, i jest on tajny, a powodów akredytacji nie podano , natychmiast pojawiły się spekulacje, że może to mieć związek z niedawnym zatrzymaniem osób podejrzanych o szpiegowanie w Polsce na rzecz Rosji.
- Nigdy nie współpracowałem z żadnymi służbami specjalnymi żadnego państwa - powiedział w "Kontrwywiadzie w RMF FM" Swiridow. Pytany, czy odebrano mu akredytację, bo uznano go za agenta rosyjskich służb, korespondent RIA Nowosti podkreślił, że "na ile on rozumie", to nie.
- Nic o tym nie słyszałem - stwierdził. - Nie powiedziano mi, że muszę porzucić pracę dziennikarską w Polsce. Nie mogę posługiwać się tytułem "korespondent zagraniczny akredytowany przy MSZ" - wyjaśniał.
Dopytywany, czy dostawał takie propozycje, przyznał, że proponowano mu to. - Powiem szczerze, że nie była to Rosja - dodał, nie chciał jednak powiedzieć, o którego państwa służbach mowa. Zaznaczył, że "w sposób oczywisty" odrzucił tę ofertę. Gdy prowadzący "Kontrwywiad" Konrad Piasecki przypomniał, że Swiridow "pomaga w wysyłaniu polskich dziennikarzy do Rosji, i rosyjskich do Polski", Białorusin z rosyjskim paszportem bronił się: - To jest praca dziennikarza - stwierdził. Wyjaśniał, że Ria Nowosti organizuje wyjazdy dziennikarzy do Rosji i "nic w tym nowego absolutnie nie ma".
Dopytywany, czy miał kontakty i czy znał zatrzymanych niedawno podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji, dziennikarz odpowiedział, że nie zna, a o całej sprawie dowiedział się "z gazet". - Nie znam, nie wiem, kim są, nie kontaktowałem się z nimi. Billingi są w ABW, wszystko jest do sprawdzenia - dodał.
- Przyjaźni się pan z polskimi politykami albo zna ich na tyle, żeby coś ciekawego o nich wiedzieć? - chciał wiedzieć Piasecki.
- Znam dużo różnych polskich polityków, z wielu opcji - odparł Swiridow. - Kogo najbardziej? - dociskał dziennikarz. - Pocałunek śmierci? To może nie będziemy... - zaśmiał się Rosjanin. - Może z paroma osobami jestem w dobrych prywatnych kontaktach - dodał. Wyjaśnił, że zna np. osoby uczestniczące w tzw. Klubie Wałdajskim - dorocznym spotkaniu polityków i ekspertów zajmujących się polityką wewnętrzną i zagraniczną Rosji. I zaczął wyliczać: Leszek Miller, Adam Michnik, Andrzej Rozenek.
Swiridow uważa, iż swoją działalnością nie powinien wzbudzać niczyich podejrzeń. Dopytywany, czy gdy wróci do Rosji, będzie mówił, że został skrzywdzony przez Polaków, odparł:
- Nie wiem, czy wrócę do Rosji. A nawet jeśli wrócę, nie powiem, że Polska mnie skrzywdziła. Bo do Polaków nie mam żalu, do nikogo. Piasecki przypomniał, że Czesi też mu odebrali akredytację: - Nie została odwołana, a jedynie nie przedłużono mi jej. A miesiąc później, o dziwo, ją przedłużyli - tłumaczył Swiridow.
Prowadzący "Kontrwywiad" chciał wiedzieć, jak Swiridow skomentuje politykę zagraniczną Rosji. - Nie zawsze łapię się za głowę i nie zawsze są owacje - odparł dyplomatycznie dziennikarz. Dopytywany, czy powiedziałby jak Alosza Awdiejew, że wstydzi się polityki Władimira Putina, odparł "nie". Na pytanie, jak ocenia zabór Krymu przez Rosję, odpowiadał krótko - kilkakrotnie: "Referendum" (przeprowadzone pod kuratelą Rosji i jej wojsk, wyniki pokazywały olbrzymie poparcie dla zmiany przynależności Krymu - red.). - Niech mnie pan nie dociska, ja nie jestem politykiem, jestem dziennikarzem - zdenerwował się wreszcie.
Swiridow podkreślił, że gdyby został wydalony z Polski, byłby to chyba "pierwszy przypadek" cofnięcia akredytacji w 25 latach istnienia wolnej Polski, i "pierwszy przypadek w Europie, że wyjechał na tej podstawie dziennikarz". - Może to o czymś świadczy - wbił szpilę dziennikarz RMF FM. - Może to świadczy o jakości polskiej polityki - odpalił Swiridow. - A może o tym, kogo pierwszego się wyrzuca - nie pozostał mu dłużny Piasecki. - Jestem czysty. Absolutnie - zapewnił Rosjanin.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!