Doniecki grafficiarz wyszedł z więzienia separatystów: "Trzy razy prowadzili mnie na rozstrzelanie"

- Złamali mi dwa żebra. Pierwsze dziesięć dni nie tylko bili, a torturowali. Trzy razy prowadzili mnie na rozstrzelanie - mówi doniecki grafficiarz Siergiej Zacharow, który spędził półtora miesiąca w więzieniu separatystów z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

- Zamknęli mnie w piwnicy. To nawet nie więzienie. Na betonowej podłodze ludzie leżeli na kartonach. Nie było czym oddychać - mówi Siergiej Zacharow z grupy artystycznej "Murziłka", w wywiadzie dla radia Wolna Europa .

- Codziennie przybywało więźniów. Nawet separatyści i urzędnicy - za swoje wewnętrzne rozgrywki. Wszyscy siedzą razem: bandyci, urzędnicy i jeńcy.

"Przesłuchania prowadziły rosyjskie służby specjalne"

- Nocą wsadzili mnie do bagażnika i zawieźli do komisariatu wojennego. Torturowali, zastraszali, bili drewnianymi i gumowymi pałkami. Zamykali do żelaznej klatki na dwie doby pod palącym słońcem, gdzie dwoje ludzi ledwie może się pomieścić - relacjonuje Zacharow.

- Jestem pewny, że przesłuchania prowadziły rosyjskie służby specjalne. Słyszałem, jak rozmawiali, przez telefon. Mówili, że niektóre sprawy muszą skonsultować z Moskwą. Nikt tego nie ukrywał - dodaje.

Potrójna egzekucja

Ukraiński grafficiarz mówi w wywiadzie, że podczas półtoramiesięcznego zatrzymania separatyści trzy razy prowadzili go na rozstrzelanie.

- Pierwszy raz zaraz po zatrzymaniu. Wzięli mnie do osobnego gabinetu, przeładowali broń. "Zawsze mnie ciekawiło, co myśli człowiek przed śmiercią" - usłyszałem od kobiety, która mnie przesłuchiwała - mówi Zacharczenko.

- Innym razem, gdy na przesłuchanie eskortowali mnie pijani ochroniarze. Przystawili naładowany pistolet do skroni i powiedzieli: "teraz cię zastrzelimy". Trzeci raz kazali kopać sobie mogiłę. Potem dali spokój, a do stojącego obok więźnia powiedzieli: "ciebie za to na pewno zastrzelimy" - dodaje.

Striełkow strzela sobie w skroń, "Motorola" ma ogon i kopyta

Latem na ulicach Doniecka zaczęły pojawiać się malowane na sklejce postaci separatystów, przyczepione do barierek, płotów i ścian. Jedna z nich przedstawia przywódcę tzw. Samoobrony Donieckiej Republiki Ludowej Igora Striełkowa, który celuje sobie w skroń. Pod spodem napis: "Just do it".

Kolejna prezentuje dowódcę separatystów Arsena Pawłowa ps. "Motorola", który groził Polsce na początku września. Motoroli spod munduru wystaje ogon i kopyta. Pojawiła się też kostucha w barwach tzw. Noworosji, która trzyma rysunek z malezyjskim boeingiem. Pod tymi pracami podpisała się grupa artystyczna "Murziłka", do której należy Zacharow.

"Doniecki Banksy" wyjechał do Kijowa

Postaci ze sklejki ustawiali za dnia. - W nocy to nierealne, nie ma ludzi na ulicach, same patrole. Wcześniej ustalaliśmy miejsce, podjeżdżaliśmy, ustawialiśmy płyty, fotograf robił zdjęcia i odjeżdżaliśmy. Najdłużej nasza praca utrzymała się na ulicy dwie doby, najkrócej - pół godziny - mówi Zacharow.

5 sierpnia separatyści zatrzymali członka tej grupy, Siergieja Zacharowa. Ukraińscy internauci okrzyknęli go "donieckim Banksy". Zacharowa wypuścili 19 września. - Kazali mi przemalować samochód na barwy kamuflażu i wypuścili do domu. Mieli tam niezły bałagan. Dali mi zakrwawioną koszulę, 5 hrywien na autobus i wiadro wody, żeby się umyć - wspomina. Obecnie mieszka w Kijowie.

 

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: