Min. Marek Sawicki słynną wypowiedzią, że polscy rolnicy są frajerami, nie tylko zaszkodził sobie i swojej partii. Jak zauważa Agata Nowakowska, przede wszystkim zrobił wielki prezent opozycji. Co w przypadku zbliżających się wyborów samorządowych może mieć bardzo poważne skutki.
Ale zdaniem dziennikarki "Gazety Wyborczej", Marek Sawicki miał sporo racji. "Wielu rolników podejmuje niekorzystne dla siebie finansowo decyzje: zamiast czekać na rekompensaty, wolą sprzedawać jabłka w skupie. Kierują się zasadą "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu". Minister - nawet słusznie - wytknął polskim rolnikom, że nie chcą ze sobą współpracować, zakładać grup producenckich, a razem byliby silniejsi - oceniła Nowakowska.
Jednak jak podkreśla dziennikarka, Sawicki przedstawił swoje racje w sposób "arogancki, niedopuszczalny dla ministra". "Przypomina to słynną wypowiedź Włodzimierza Cimoszewicza z czasów powodzi z 1997 roku: Trzeba się było ubezpieczyć. Co z tego, że ówczesny premier zaraz dodał, że rząd udzielił poszkodowanym pomocy - to uleciało, zostały tylko słowa świadczące o nieczułości Cimoszewicza" - przypomniała dziennikarka "GW".
"Min. Sawicki nauczył się, że nie wolno się tak wyrażać o polskich rolnikach". Dymisji ministra rolnictwa nie będzie - zapowiada premier>>