Były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki poinformował, że zatrzymani przez ABW oficer i prawnik są agentami państwa rosyjskiego.
- To był celny strzał polskich służb w GRU. (...) Moje pytania i uwagi były zwrócone na moment przeprowadzenia operacji i na koincydencje, na to, że działania nastąpiły w stosunku do dwóch agentów, dwóch agentów państwa rosyjskiego - powiedział poseł po zakończeniu posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Ocenił też, że służby przeprowadziły operację w odpowiednim momencie, a czas zatrzymań nie był przypadkowy, lecz skoordynowany.
Zdaniem generała Marka Dukaczewskiego Rosja nie przyzna się do związków z podejrzanymi. Były szef WSI tłumaczył, że zwyczajowy komentarz służb w takich sytuacjach to: "ręka, którą złapaliście, nie jest naszą ręką".
- Rosja milczy w 13 językach, jak zwykle. Można spodziewać się dementi, oświadczenia, że to próba zadrażnienia i tak napiętych stosunków. Nikt się do tego nie przyzna, takie są zasady działalności służb - dodał.
Dukaczewski przypomniał, że Polska miała zawsze duże znaczenie dla rosyjskich służb. - Jesteśmy krajem prawie 40-milionowym, który w Układzie Warszawskim miał drugą armię, jest członkiem NATO i UE, który aktywnie działa w sferze walki z terroryzmem, ale też krajem, który w ramach Unii ma wiodącą rolę w rozstrzygnięciu wydarzeń na Ukrainie - wyjaśniał.
Dukaczewski zaznaczył, że prawdziwym osiągnięciem służb specjalnych nie jest złapanie szpiegów, ale zwerbowanie ich i kierowanie nimi.
- Sukcesem jest to, że zidentyfikują zagrożenie i związki z obcym wywiadem, a potem przewerbują go na swoją stronę, ale to naprawdę nie jest łatwa sprawa. Jeżeli po drugiej stronie są potężne służby, które mają świetnie zorganizowane struktury i działają skutecznie, to praca może być niezwykle skomplikowana - dodał.
- Ze względu na interes bezpieczeństwa państwa i bezpieczeństwa sił zbrojnych takie sprawy nie zawsze muszą być upubliczniane. Może to zaszkodzić działalności służb - tłumaczył Dukaczewski.
Wyjaśnił też, że wymiana czy wykupywanie agentów odbywa się "przy szczelnie zasłoniętej kurtynie". - Oby to nie była kurtyna żelazna - dodał.
- Sygnał, który idzie z Warszawy do innych krajów, jest następujący: polskie służby działają skutecznie, potrafią wykryć osoby, które współpracują z obcymi wywiadami. A sygnał, który idzie do naszych obywateli jest taki, że powinniśmy być ostrożni w nawiązywaniu różnych kontaktów, bo mogą być niebezpieczne. A ten, kto zamierza świadomie wejść w relacje z obcym wywiadem, musi mieć świadomość nieuchronności kary - mówił gość TOK FM.
Były szef WSI stwierdził również, że przekaz o skuteczności służb jest dobrym, wychowawczym sygnałem.
Spraw zatrzymania szpiegów było po 1989 roku kilkanaście. - Nie wiemy, jak dużą liczbę osób, którym udowodniono współpracę z obcym wywiadem, przeciągnięto na naszą stronę, i niech to pozostanie w sferze tajemnicy - mówił generał.