Fakty i mity o eboli. Sprawdzamy 9 potocznych opinii o zabójczym wirusie

Klimat uchroni nas przed wirusem? Żeby się nie zakazić, wystarczy myć ręce? To największa epidemia w historii? Eksperci o faktach i mitach związanych z ebolą.

Wraz z kolejnymi doniesieniami o przypadkach zachorowań na gorączkę krwotoczną ebola w Europie i USA, także w Polsce, mnożą się pytania związane z tą chorobą i powodującym ją wirusem.

Choć do paniki wciąż daleko, obaw jest sporo. Pojawiają się też niepełne lub niepotwierdzone informacje o grożącym nam niebezpieczeństwie. Postanowiliśmy porozmawiać z ekspertami o tym, które z powtarzanych w mediach czy w internecie opinii o wirusie są wiarygodne, a które nie.

O faktach i mitach związanych z ebolą opowiada rzecznik GIS Jan Bondar oraz dr Katarzyna Pancer z Zakładu Wirusologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.

1. "Ebola w Polsce to tylko kwestia czasu"

Ogniskiem trwającej epidemii jest Afryka. Najwięcej przypadków zachorowań odnotowano w Liberii (ok. 4000), Sierra Leone (niemal 3000), Gwinei (1350). Choroba rozprzestrzeniła się jednak także do Nigerii, Senegalu, USA, Hiszpanii. Czy tylko kwestią czasu jest, kiedy dotrze do Polski? - To przesada. To, że ebola dotrze do Polski, nie jest wcale przesądzone. Jak na razie przypadków przywleczenia wirusa na inne kontynenty jest bardzo mało. Nie ma więc pewności, że i nas to dotknie. Możemy raczej mówić o ewentualności - mówi Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

2. "Wirus nie będzie się w Polsce rozprzestrzeniać ze względu na klimat. Jest tu za zimno"

- To stwierdzenie nie jest prawdziwe. Klimat nie ma znaczenia dla rozprzestrzeniania się eboli - zapewnia rzecznik GIS. Jest natomiast prawdą, że w związku z panującym w Polsce klimatem nie występuje u nas tzw. rezerwuar wirusa ebola. Choć nie zostało to dowiedzione, podejrzewa się, że są nim afrykańskie owocożerne nietoperze.

- Oznacza to, że te nietoperze, choć same nie chorują, mogą wirusa eboli przenosić. U nas te nietoperze nie występują - tłumaczy dr Katarzyna Pancer.

3. "To najgroźniejsza epidemia gorączki krwotocznej ebola w historii"

- Tak, bez dwóch zdań. To zdecydowanie najpoważniejszy atak wirusa. Wszystkie odnotowane w historii jego ogniska miały mniejszy zasięg. Najczęściej ograniczały się do niewielkiego, izolowanego obszaru - mówi Jan Bondar. Pierwszy raz przypadki choroby badacze zdiagnozowali w Zairze w 1976 roku. Od tego czasu wyróżniono ok. 25 mniejszych i większych ognisk. Między 1976 a 2013 rokiem potwierdzono 1716 przypadków zachorowań. Z danych Centres for Disease Control wynika, że tylko w 2014 roku odnotowano aż 8376 przypadków.

4. "Wirus bardzo łatwo przenosi się z człowieka na człowieka"

Wirusolog dr Katarzyna Pancer tłumaczy, że zakażenie się ebolą wymaga kontaktu z płynami ustrojowymi chorego - albo bezpośrednio, np. przez kontakt zakażonej śliny z naszą śluzówką lub kontakt krwi chorego z naszą skórą (która często ma mikrouszkodzenia), albo pośrednio: - Jeśli, powiedzmy, ktoś się skaleczy, a później będzie miał kontakt ze skażonym materacem, na którym spał chory - mówi dr Pancer.

- Jeśli chodzi o sposób przenoszenia się wirusa ebola, warto zaznaczyć, że jest to zupełnie inny przypadek niż np. wirus grypy, który z wiatrem może przemieszczać się nawet na wiele kilometrów - mówi wirusolog.

Czy jednak można zarazić się np. od czyjegoś kichnięcia? Nasza rozmówczyni tłumaczy, że tylko pod warunkiem, iż ktoś chory dosłownie "nakicha" na nas, a zakażona wydzielina zetknie się z naszą śluzówką czy wniknie do organizmu poprzez uszkodzoną tkankę.

5. "Ebola to najbardziej zabójczy z wirusów"

Ocena tego stwierdzenia zależy oczywiście od tego, jak rozumiemy określenie "zabójczy wirus". - Śmiertelność w przypadku eboli jest duża. Szacunki są różne - od 30 do 90 proc. Oznacza to, że rzeczywiście ebola to jeden z groźniejszych wirusów - mówi Jan Bondar.

Z drugiej jednak strony, wedle WHO z powodu wirusa grypy rocznie umiera nawet kilkaset tysięcy osób. Dla porównania - tegoroczna epidemia eboli przyniosła nieco ponad 4 tys. ofiar śmiertelnych.

Rzecznik GIS przypomina też, że inne choroby tropikalne pochłaniają o wiele więcej ludzkich istnień niż gorączka krwotoczna ebola. - Weźmy choćby malarię, która rocznie zabija miliony osób. Z tym że nie jest to oczywiście choroba wirusowa, tylko pasożytnicza - zaznacza Bondar.

6. "Jeśli ktoś nie był w ostatnim czasie w rejonie ogniska choroby, nie ma się czego obawiać"

- Gorączka i osłabienie, typowe objawy zakażenia wirusem ebola, są wysoce niespecyficzne - oznacza to po prostu, że pojawiają się przy wielu innych chorobach - mówi dr Pancer. Dlatego też sam fakt ich występowania nie powinien wpędzać nikogo w panikę. - Jeśli ktoś nie był w rejonie ogarniętym epidemią lub nie miał kontaktu z osobami, które tam przebywały, niemal na sto procent nie zakaził się ebolą - mówi nasza rozmówczyni.

7. "Zachodni lekarze, którzy zakazili się, pracując w Afryce, powinni być leczeni na miejscu. Przywożenie ich do ojczyzny to tylko niepotrzebne ryzyko"

Dr Pancer twierdzi, że takich chorych należy leczyć w europejskich czy amerykańskich klinikach nawet pomimo obaw, że może to zwiększać ryzyko kolejnych zachorowań.

- Uważam, że z etycznego punktu widzenia jesteśmy im to winni: w Europie czy USA można im skuteczniej pomóc. Ich pobyt w rejonie ogarniętym epidemią, w trudnych warunkach, to akt odwagi, który przyczynia się do tego, że choroba wolniej się rozprzestrzenia - mówi dr Pancer. Czy takie postępowanie ma jednak także medyczny sens? - Transport tych osób do ojczyzny to doskonały sposób, żeby przetestować, czy służba zdrowia w danym kraju jest gotowa na poważniejszy przypadek zawleczenia wirusa - odpowiada dr Pancer.

8. "Żeby się nie zarazić, wystarczy myć ręce"

Choć oczywiście sprawa nie jest tak prosta, eksperci przyznają, że mycie rąk to najbardziej oczywisty i dostępny każdemu sposób na zmniejszenie ryzyka zakażenia. - Ale jednocześnie nie daje on stuprocentowej gwarancji - mówi dr Pancer, przypominając, że do zakażenia dochodzi poprzez kontakt z płynami ustrojowymi chorego.

9. "Już wkrótce dostępna będzie skuteczna szczepionka przeciwko eboli"

Jak dotąd WHO za "obiecujące" uznała jedynie dwie spośród szczepionek, nad którymi pracują koncerny farmaceutyczne i instytuty badawcze. Jedną z nich stworzyła brytyjska firma GSK (GlaxoSmithKline), a drugą - kanadyjska agencja zdrowia publicznego. Równolegle prace nad podobną szczepionką trwać mają w Rosji .

- Choć rzeczywiście firmy farmaceutyczne bardzo przyspieszyły prace nad szczepionkami, bardzo trudno powiedzieć, kiedy będą one gotowe - zaznacza dr Pancer i przypomina, że wciąż nie znamy ewentualnych dalekosiężnych skutków ubocznych stosowania tych szczepionek.

Zobacz wideo

O strachu przed wirusem przeczytaj też w serwisie Foch.pl: " Ebola: nie lękajcie się. Myślcie i myjcie się "

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!

Więcej o: