Severski: Agenta można odwrócić albo go dezinformować. Ale to są bardzo rzadkie przypadki

Służba Kontrwywiadu Wojskowego we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała dwie osoby podejrzane o szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu, nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o wywiad rosyjski. - Czasami zatrzymanie szpiega w określonych okolicznościach i upublicznienie tego faktu jest dużo bardziej przydatne i wartościowe dla państwa - mówi Vincent Severski, ukrywający się pod pseudonimem literackim oficer polskiego wywiadu, obecnie pisarz.

W środę w związku z podejrzeniem szpiegostwa zatrzymano dwie osoby - oficera z MON i cywila (według mediów: prawnika z podwójnym, polskim i rosyjskim obywatelstwem, miał pracować w jednej ze stołecznych firm i szpiegować dla rosyjskiego wywiadu). Cywil usłyszał w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu. Natomiast śledztwo dotyczące wojskowego prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Dziś obie prokuratury prowadziły kolejne czynności w swoich postępowaniach, nie informują jednak o szczegółach z uwagi na dobro śledztwa i ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Gazeta.pl: Mówi się, że zatrzymanie szpiega to ostatnia czynność w pracy kontrwywiadu. Czy zatrzymanie dwóch osób podejrzanych o szpiegostwo i nagłośnienie tego faktu można zaliczyć na poczet sukcesów polskich służb?

Vincent Severski: - Zatrzymanie szpiega to jest ostateczność - tak można powiedzieć, ale w rzeczywistości tak nie jest. Każda sprawa jest inna, nieporównywalna. Oczywiście, że w sztuce szpiegowskiej mówi się, że najlepiej agenta odwrócić albo go dezinformować. Tak też się robi, ale to są bardzo rzadkie przypadki. Najczęściej się ich zatrzymuje.

 

My nic nie wiemy o tej operacji poza tym, że doszło do zatrzymania. Ja przez całe życie nie miałem dwóch takich samych spraw. Każda była inna i w każdym przypadku decyzję podejmuje się indywidualnie. To kalkulacja operacyjna. Czasami obserwuje się agenta kilka lat, następnie zatrzymuje się go w określonych okolicznościach politycznych. I wtedy upublicznienie tego faktu jest dużo bardziej przydatne i wartościowe dla państwa.

 

Zakładam z dużą dozą pewności, że operację zatrzymania przeanalizowano bardzo dokładnie i dlatego zdecydowano się na taki krok. Poza tym w pracy wywiadu każde działanie, nawet porażkę, należy przekuć w sukces.

Gazeta.pl: Kiedy podejmuje się decyzję o zwerbowaniu szpiega obcego wywiadu, tak by zaczął pracować dla nas, jakie są kryteria takiej decyzji?

- Dokonuje się bardzo dokładnej analizy ze względu na jego przydatność. Jeden ma dostęp do tajnych informacji, np. szpieg może być ministrem, inny dziennikarzem, a jeszcze inny wojskowym. Zasada ogólna jest taka, że wywiady werbują ludzi, którzy coś mogą, są przydatni, choć w określonych okolicznościach mogą to być np. kelnerzy (śmiech).

Gazeta.pl: Mariusz Kamiński z PiS, były szef CBA, twierdzi, że jeśli prawdą jest, że podejrzanych o szpiegostwo rozpracowywano dwa miesiące, to jest to skrajnie niepoważne...

- Czasami bywa tak, że rozpracowuje się figuranta na agenta kilka lat, a czasami kilkanaście. Sam miałem takiego, nad którym pracowałem 10 lat, zanim spróbowałem werbunku. Z kolei w innych okolicznościach werbuje się agenta z marszu, licząc na łut szczęścia, przypadek. Czasami to potrzeba chwili, zagrożenie życia, dyktują działania i zmuszają do podjęcia ryzyka. Rozpracowywać można dwa miesiące, i to będzie bardzo długi czas, a czasami dwa lata. I zajmie to chwilę.

Gazeta.pl: Czyli teraz przed służbami najtrudniejsze zadanie, czyli praca nad ewentualną siatką?

- To, że akurat teraz zatrzymano dwóch potencjalnych szpiegów, może świadczyć o tym, że ich rozpracowanie było na tyle dobre, że można było to zrobić. Udowodnić szpiegostwo można tylko w dwóch okolicznościach: kiedy złapie się agenta na gorącym uczynku lub kiedy sam przyzna się do działalności na rzecz obcego wywiadu. W tym uproszczeniu kryje się cała istota sprawy. Jeżeli komuś stawia się tak poważne zarzuty i kieruje wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie, to służby muszą dysponować bardzo mocnymi materiałami.

 

Należy pamiętać, że zatrzymany szpieg teoretycznie ma bardzo wąską wiedzę i wie tylko tyle, ile powinien wiedzieć. Wywiad, który go prowadził, dostarczył mu taki zakres informacji, żeby w razie dekonspiracji, zatrzymania, zakres strat był jak najmniejszy, najmniej bolesny.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

 

Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!

Chcesz przeczytać ebooki Severskiego? Wejdź na Publio.pl

Więcej o: