"Chroniliśmy Orła przez tyle lat. A gdy odzyskał koronę, tak bardzo się go wstydzimy" [KOMENTARZ]

Każdy Polak może głosować na logo, które będzie mogło być wykorzystywane w kampaniach promujących Polskę za granicą. Patronat nad konkursem objęło MSZ. Projekty logotypu kojarzącego się ze sprężyną nie zostały ciepło przyjęte przez wielu internautów. Głos w dyskusji zabrał też Michał Górecki, szef Koszulkowo.com. Przedstawiamy jego komentarz zamieszczony na stronie michal-gorecki.pl.

"Najpierw 'Orzeł może', a teraz to...". Przeczytaj wpis Góreckiego na jego stronie >>>

Górecki: Idea logo nie jest mi obca

To nie jest tak, że idea logo jest mi obca. Wręcz przeciwnie, uwielbiam piękne logotypy, nawet moja praca dyplomowa opierała się w dużej mierze na temacie Corporate Identity. Uwielbiam kreatywne rebrandingi, uwielbiam dopatrywać się symboliki w znakach graficznych firm, doceniam minimalizm tychże.

To też nie jest tak, że nie rozumiem potrzeby marketingu narodowego. Każdy kraj potrzebuje marketingu, przynajmniej taki, który chce przyciągać biznes, albo turystów. Szczególnie kraj taki jak nasz, który do niedawna mógł kojarzyć się tylko z Lecz Valeza, The Pope i białymi niedźwiedziami biegającymi po ulicy.

LOGOZA - ogarniająca kraj choroba

Widzę natomiast ogarniającą kraj chorobę - LOGOZĘ (sformułowanie wymyślone prawdopodobnie przez Vaglę). Chorobę objawiającą się wymyślaniem nowych znaków graficznych dla wszystkiego, co się rusza. Mamy więc logo poszczególnych miast, ostatnio nawet ministerstw, a obecnie i Polski. I ja mam chyba z tym problem. I chyba nie tylko ja.

Nie chodzi mi tylko o to, że nowe logo czy jego warianty mi się nie podobają i przypominają logo Seata czy zabite dechy. To kwestia gustu i tu nigdy nie dojdzie się do porozumienia. Nie kupuję też sformułowań w stylu: "takie to ja w paincie bym zrobił za 10 zł". To też jest bzdura, tak zazwyczaj mówi się o sztuce nowoczesnej i wszelkim minimalizmie.

Ja się po pierwsze zastanawiam nad tym, czy chcę, by Polska miała nowe LOGO. A po drugie, czy chcę, by ono było zupełnie oderwane od dotychczasowej symboliki.

Logotypy miast. Kto je kojarzy?

Wiecie, gdy powstawały logotypy poszczególnych miast, to trochę śmiałem się, że poza urzędem miasta nikt nie będzie wiedział, jak one wyglądają. I tak trochę jest. Kiedyś z okazji robienia koszulek z symbolami nawiązującymi do miast, pytałem osoby pochodzące z różnych z nich, czy znają logo tychże. Nikt, kompletnie nikt, nie znał tych znaków. Owszem, znali swoje godła, swoje symbole. Poznaniacy mówili o rogalu i koziołkach, Warszawa to koniecznie Syrenka. Ale nikt nie kojarzył tych nowych, wymyślonych przez kreatywne mózgi, przy flipchartach, w oparach kolejnej kawy.

Bo marka to pewna tożsamość. A o ile tożsamość firmy czy marki produktu możemy zbudować w tydzień i później je dowolnie zmieniać bo-takie-przyszły-rozkazy-z-centrali, o tyle tożsamość miasta, regionu czy w szczególności państwa, kształtuje się latami. Szczególnie takiego państwa jak nasze. Które tego Orła przemycało przez tyle lat w różnych okolicznościach, chowało, ukrywało, chroniło. I teraz, kiedy już wyszedł na powierzchnię, kiedy oddaliśmy mu koronę, to tak bardzo się go wstydzimy. Próbujemy na wszelkie sposoby coś z nim zrobić. Najpierw "Orzeł może" teraz to.

Ludzie zobaczą tu tylko sprężynkę

Odzywają się zaraz głosy, że tak, bo przecież nie możemy Orła Białego umieścić wszędzie albo że jest niedostatecznie nowoczesny. A może po prostu potrzebujemy rebrandingu symboli narodowych? Ale nie zmiany orła w sprężynkę, tylko po prostu unowocześnienia tych symboli i ujednolicenia (bo istnieje tyle wersji, że głowa mała)? Ale nie chodzi mi o sztukę nowoczesną - symbole państwa to nie logo gumy do żucia - tu są lata pewnych tradycji, symbolika i heraldyka. Niech nie zajmuje się tym projektant znaków graficznych dla serków topionych, tylko ktoś, kto zna się na temacie.

Bo - bądźmy logiczni - to nie jest tak, że ktoś zobaczy tę sprężynkę i pomyśli: "Oh, wow, dynamika taka, nowocześnie, John, inwestujemy!". To pewien symbol tylko, prawdę mówiąc ludzie dojrzą w nim sprężynę tak samo jak potrafią dojrzeć "pokonywanie trudności, których metaforą jest wspinanie się po górze" ukryte w logo Adidasa. Albo "C" w logo Carrefoura (ups, zrujnowałem wam życie?).

Być może potrzebujemy wariantu "light"

Doskonałe, moim zdaniem, podejście możemy zobaczyć chociażby tutaj - a to "tylko" praca magisterska. Mariaż tego, co było z nowoczesnością i przede wszystkim ujednolicenie. Albo tutaj . Ale to rozwiązuje tylko problem identyfikacji wizualnej urzędów państwowych. A my mówimy o symbolu, którego możemy używać na co dzień, na produktach, w zastosowaniach nieco mniej oficjalnych i uroczystych.

Owszem, być może potrzebujemy wariantu "light". Czegoś co nie będzie kojarzyło się tylko z defiladą wojsk i smutnymi świętami. Ale czy to właśnie nie jest problemem? Czy nie możemy tego orła oswoić? Wziąć go pod strzechy? Zawsze zazdrościłem Brytyjczykom tego, że ta ich flaga jest wszędzie - na dachu Mini Morrisa, na lodówce, czy na legginsach piosenkarek. Bo czemu nie?

Nie mówcie o krwi, o powstaniach

A jeśli nie orła, to może choćby flagę? Rozumiem, że symbol jest w dużej mierze "na eksport" ale mimo wszystko lepiej będzie, jeśli będziemy się z nim jako Polacy utożsamiali. I proszę, nie mówcie mi znowu o krwi, o powstaniach. Weźmy ten symbol pod strzechy, przestańmy wreszcie kojarzyć symbole narodowe z 11 listopada, czy innymi świętami "na baczność". To siedzi w naszych głowach. Zobaczcie, jak może wyglądać branding oparty na fladze >>>

A na koniec zacytuję Piotra Waglowskiego:

"Dlatego nie trzeba wcale robić ptaka z czekolady, by w ten sposób manifestować "cieszenie się" do współobywateli i manifestować walkę z ponuractwem. Tu trzeba raczej nadać "cieszące się" znaczenia symbolom, które w państwie funkcjonują. A jeśli te symbole nie odpowiadają dostatecznie potrzebom współczesnych zastosowań (np. jak w przypadku Rzeczpospolitej - nie da się herbu polskiego umieścić bez zniekształceń na drukach w bardzo małej skali, bo robi się z nich brudna plama), to czasem trzeba myśleć o rebrandingu".

Nie potrzeba kolejnych bzdurnych logosków

I tego właśnie bym chciał. Dużego, spójnego systemu, zarówno porządkującego te symbole w warstwie instytucji państwowych (a nie kolejne bzdurne logoski jakiegoś ministerstwa) jak i jego "wersji dietetycznej" - lżejszej, możliwej do wykorzystywania na eksportowanych produktach. Ale nie odrywajmy się od tego, co przez setki lat wypracowaliśmy - to nie jest tak, że albo orzeł, krew, powstania, baczność, albo coś kompletnie nowego. Wierzę, że da się to połączyć.

PS Nie neguję ogromu pracy, który włożyły osoby zaangażowane w projekt. Rzeczywiście jest tak, że to swego rodzaju proteza w myśl zasady "zmiany w prawodawstwie i uporządkowanie całości to praca godna Herkulesa, więc zrobimy chociaż to". I rozumiem tę logikę. Ale prawda jest taka, że to będzie kolejny symbol wykorzystywany obok pozostałych. Który gdzieś tam pozostanie, nawet gdy włodarze ockną się i uporządkują bałagan wizualny.

PPS Jedyne logo kraju które kojarzę, to logo Hiszpanii - słoneczko. Pamiętam je jeszcze z początku lat 90., ale kojarzy mi się mocno turystycznie. I z tym chyba nie mam problemu - rzeczywiście jeśli chodzi o turystykę to jestem w stanie wyobrazić sobie sens takiego znaku. Ale chyba tylko wtedy. Wiem, że istnieją JAKIEŚ logosy Holandii, Niemiec czy Francji. Szczerze - czy ktokolwiek z was je kojarzy?

Więcej na stronie Góreckiego >>>

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!

Więcej o: