Następuje odwilż czy trwa wyrachowana gra Putina? "Rosja jest silna na terytorium poradzieckim, ale to tępa siła"

Wycofanie wojsk z granicy z Ukrainą, rekordowo niski kurs rubla, ograniczenie wydatków na zbrojenia. Czy to wszystko może świadczyć o tym, że Moskwa będzie chciała odwilży z Zachodem?

O to pytamy Andrzeja Brzezieckiego z "Nowej Europy Wschodniej" i Annę Łabuszewską z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Czy osłabienie rubla i ograniczenie wydatków obronnych to oznaka słabości Rosji?

Andrzej Brzeziecki, redaktor naczelny "Nowej Europy Wschodniej": Rosja jest słaba gospodarczo. Jest ekonomicznie uzależniona od Zachodu. Nie tylko dlatego, że sprzedaje ropę i gaz Zachodowi, ale też dlatego, że musi importować towary pierwszej potrzeby, jak żywność. Rosyjska gospodarka za chwilę znajdzie się w recesji. Niepotrzebnie Zachód boi się rosyjskiej siły, bo jeśli "przycisnąłby" Moskwę, ta musiałaby zmienić politykę.

Natomiast cięcia budżetowe w sferze obrony wynikają także ze zdrowego rozsądku. Gros rosyjskich wydatków na armię było przejadane i marnotrawione. Jednak mimo mniejszych wydatków na wojsko Rosjanie nadal będą w stanie realizować swoje cele w najbliższym sąsiedztwie - do zwalczania muzułmanów na Kaukazie, Gruzinów czy Ukraińców nie potrzeba bowiem nowoczesnej armii.

Anna Łabuszewska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich, publicystka: Jesteśmy w trakcie gry, której uczestnicy nie znają jeszcze najbliższych ruchów. Czy osłabienie rubla lub obniżenie cen ropy będzie miało wpływ na kondycję rosyjskiej gospodarki, będziemy mogli poczuć za jakiś czas. Teraz mamy do czynienia z krótkotrwałym spadkiem wartości rubla. Jest to niepokojące, ale nie jest niebezpieczne. Rosja ma dużą rezerwę i może wytrzymać takie spadki.

Gospodarka rosyjska jest archaiczna, oparta na surowcach. To sprzedaż ropy naftowej generuje największą część budżetu. Jednak gdy prezydent Putin w jakiś sposób reaguje na to, co się dzieje na rynkach finansowych, mam wrażenie, że nie chce brać tego pod uwagę. Albo wliczył to w koszty ryzyka. Sankcje europejskie zaskoczyły trochę rosyjskiego prezydenta. Mimo to są raczej delikatne: punktowe, wybiórcze. Nie możemy mówić, że nastąpiło zerwanie stosunków gospodarczych.

Jak można ocenić kondycję Rosji na arenie międzynarodowej?

Andrzej Brzeziecki: Rosja była w stanie w ostatnich latach zagarnąć część terytorium Gruzji i Ukrainy. W tym roku najpierw Krym, a potem dwa istotne ukraińskie miasta, Ługańsk i Donieck, znalazły się pod mniej lub bardziej bezpośrednią kontrolą Kremla.

Wycofanie 17 tys. żołnierzy z przygranicza ukraińskiego nic Rosji nie kosztuje. Byli do tego zobowiązani. W ciągu tygodnia są w stanie przywrócić wojska do stanu gotowości. Rosja jest więc silna na terytorium poradzieckim i to nie ulegnie zmianie w najbliższych latach. Ale to tępa siła i ogranicza się właśnie tylko do słabych państw w jej sąsiedztwie.

Anna Łabuszewska: Prezydent Putin próbuje zastosować receptę: zwrot z Zachodu na Wschód. Mimo tego, że racjonalnie Rosji bardziej opłaca się współpraca z Europą niż z Chinami, to musimy pamiętać, że w systemach autorytarnych czynniki psychologiczne często biorą górę nad racjonalnymi.

Rosja w swojej wojnie psychologicznej używa argumentu: "jak nie z wami, to z Chinami". Ale przy współpracy gospodarczej z Chinami wynika coraz więcej nieporozumień, na przykład warunki budowy gazociągu "Siła Syberii". Chiny, widząc problemy Rosji z Zachodem, grają w swoim interesie. Pekin dosyć brutalnie zmusza Moskwę do zaakceptowania niekorzystnych dla Rosji warunków.

Czy Unia Europejska może być solidarna wobec Rosji?

Andrzej Brzeziecki: Niemiecka polityka wobec Rosji ewoluuje. Tamtejsza prasa pisze mniej więcej w takim tonie jak polskie gazety, a to wpływa na opinię publiczną i polityków. Za to przykrą niespodzianką jest postawa Europy Środkowej: Węgrów, Słowaków czy Czechów. Tradycyjnie "pragmatyczne" stanowisko zajmują Włosi czy Francuzi - choć ci ostatnio zwlekają z przekazaniem Rosjanom mistrali. Mamy więc pewien problem z solidarnością Zachodu. Być może ta różnorodność mogłaby pozwolić na bardziej finezyjną grę wobec Rosji - gdyby ktoś ją koordynował.

Jednak gdybym miał wybierać między solidarnością a pragmatyzmem, wybrałbym solidarność. W pewnym momencie państwa europejskie powinny czuć się zobowiązane, by poświęcić swoje interesy na rzecz ładu i bezpieczeństwa. Szczególnie gdy Rosja łamie traktaty międzynarodowe i narusza integralność terytorialną Ukrainy.

Anna Łabuszewska: Rosja ma wyćwiczona grę dyplomatyczną z Europą. Zawsze, gdy przychodzi kryzys, Rosja działa na rzecz rozbicia jedności z Europą. I zawsze na tym wygrywa. Bardzo sprawnie wykorzystuje rozbieżności między państwami europejskimi. Dlatego jednomyślność w Europie jest potrzebna.

Więcej o: