Stankiewicz zauważa, że "poczet wyborczych skandalistów jest długi", jednak najwyższą pozycją w rankingu może poszczycić się były prezydent Olsztyna Czesław Małkowski. "Już sześć lat minęło, odkąd 'Rz' ujawniła jego orgie seksualne w olsztyńskim ratuszu" - pisze i wyjaśnia, że Małkowski wprawdzie trafił do aresztu na pół roku, jednak nie chciał oddać prezydenckiego fotela, a odwołany został dopiero w referendum.
W sprawie byłego prezydenta Olsztyna trwa postępowanie, a więc formalnie jest tylko podejrzanym i dzięki temu może startować w wyborach.
Autor przytacza również sylwetkę Jarosława Dąbrowskiego, wiceprezydenta Warszawy, który "zasłynął stworzeniem swoistego perpetuum mobile nepotyzmu". Choć dawny współpracownik Dąbrowskiego ogłosił, że partnerka ówczesnego burmistrza Bemowa nie stawia się w pracy i pobiera wynagrodzenie z Centrum Promocji Zdrowia i Edukacji Ekologicznej, a z kasy dzielnicowej do znajomych Dąbrowskiego płynęły "grube tysiące złotych", to sam oskarżony uważa, że to "intryga przygotowana przez politycznych rywali".
Były wiceprezydent stolicy musiał odejść ze stanowiska i rozstać się z PO. "Afera bemowska" nie powstrzymuje go jednak od kandydowania na fotel burmistrza Bemowa.
W artykule znalazły się też m.in. sylwetki Krzysztofa Filipka z Samoobrony, który miał romans z młodą działaczką partii, czy byłego wiceszefa MSWiA Marka Surmacza, który zasłynął tym, że nakazał policjantom, by przywieźli "dwa wieśmaki i colę" do pociągu wiozącego ówczesną wiceminister pracy.
Cały artykuł w najnowszej "Rzeczpospolitej".