Paradowska: Z czterech zagranicznych wizyt Kopacz w mediach ostał się tylko czerwony dywan w Berlinie

- Kaczyński ma objechać wszystkie powiaty, bo jego partię jak zwykle dyskryminują media i sprowadzają debatę do tematów mało poważnych. Tu trzeba przyznać prezesowi trochę racji. Jeśli mielibyśmy jakoś podsumować cztery zagraniczne wizyty pani premier, to zapewne w medialnych debatach ostatnie się z nich czerwony dywan w Berlinie, gdzie premier Kopacz na moment pomyliła kierunek marszu - pisze Janina Paradowska w ?Polityce?.

Paradowska zwraca uwagę, że w kwestii rzeczonego czerwonego dywanu "wypowiedzieli się już chyba wszyscy ważni eksperci od ceremoniału wizyt rządowych". "Prezes nie musi jednak narzekać, że on sam jest mało widoczny, kamery śledzą go wszędzie, mimo że mniej więcej dwa razy w tygodniu powtarza to samo: Polska to kraj, który już ledwo dyszy, przygnieciony obecnym rządem, który trzeba zrzucić, aby rozwój był 'eksplozywny'. I to, oczywiście zapewnić może tylko wielkie zwycięstwo PiS" - pisze publicystka.

Podkreśla przy tym, że przy okazji wizyty w Gorzowie Kaczyński zwrócił uwagę, że "tuż za Odrą jest kraj, który kwitnie". "Niestety, tak się składa, że tuż za Odrą, na terenach dawnego NRD, ten eksplozywny rozwój jest raczej mało widoczny" - dodaje.

Polityka w obliczu zwycięstwa Polaków

Paradowska komentuje też wygraną polskiej drużyny piłkarskiej w meczu z Niemcami. "Historyczne zwycięstwo, jak je nazwano, przesłoniło kilka partyjnych konwencji, a może nawet całe życie polityczne, co można uznać za okoliczność w gruncie rzeczy polityce przyjazną. Przecież gdybyśmy nie komentowali zwycięstwa nad Niemcami, pewnie trzeba byłoby zauważyć i odpowiednio głęboko zanalizować nie tylko ów czerwony dywan w Berlinie, ale także mnóstwo innych wypowiedzi, choćby na temat zegarka i mandatu posła Sławomira Nowaka oraz tezy Jarosława Gowina, że 'Kopacz zbliżyła się do Palikota', co niesie groźbę lewicowej, wręcz lewackiej rewolucji ideologicznej" - czytamy.

Zwycięstwo - jej zdaniem - przesłoniło również niezgodę biskupów na nowy elementarz. "Rzeczywiście, głosu biskupów w kwestii elementarza dotychczas brakowało. Znamy stosunek do gender, in vitro i wielu innych kwestii światopoglądowych, a trwaliśmy w niewiedzy, co też groźnego płynie z nowego elementarza. Teraz już wiemy, choć na razie nie wiemy, czy to nowy front walki ideologicznej, czy tylko wyrażenie pełnej troski opinii?" - ironizuje publicystka.

Cały komentarz w najnowszej "Polityce".

Więcej o: