Ciała ofiar - 27-letniej Marty G. i jej dwóch córek: pięcioletniej Majki i półtorarocznej Olgi - znalazła mieszkająca obok pielęgniarka. Zaalarmowana krzykami kobieta postanowiła sprawdzić, co się dzieje w domu Polki. Gdy zobaczyła leżące na podłodze ciała, próbowała ratować rannych. Niestety, cała trójka zmarła bezpośrednio po ataku - opisuje "Daily Mail".
Funkcjonariuszom nie udało się na razie ustalić, czy Marta G. znała napastnika, czy też np. włamał się on do domu. Nie wiadomo też jeszcze, czy sąsiadka widziała podejrzanego mężczyznę.
W rozmowach z brytyjskimi mediami sąsiedzi podkreślają, że rodzina Polki była bardzo spokojna i przyjacielska. - Nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Mieszkali tu już od pięciu lat, mieli piękny dom, przyjaciół - opisują. Świadkowie dodają też, że Marta G. opiekowała się dziećmi, a na utrzymanie rodziny zarabiał jej mąż. Wszystko wskazuje na to, że podczas tragedii był w pracy.
- Była cicha, ale bardzo wesoła. Zawsze uśmiechała się do nas, mówiła: "dzień dobry". Jestem w szoku - wspominała Polkę inna mieszkanka Stoke.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!