Rządowy elementarz jest infantylny i pomija treści wiążące się z małżeństwem i rodziną - uznał kilka dni temu Episkopat Polski. Do tych właśnie słów odnosi się Kluzik-Rostkowska w swojej rozmowie z "Rzeczpospolitą" .
Minister edukacji dodaje, że w książce nie przedstawiono tradycji łamania się opłatkiem, dlatego że "podręcznik przygotowany jest dla dużej grupy dzieci pochodzących z różnych kultur czy religii i powinien przekazywać wartości uniwersalne". - Osoby prawosławne, również chrześcijanie, nie mają tradycji łamania się opłatkiem - zwraca uwagę.
- Czy zdaniem biskupów świat stanął na głowie, bo w elementarzu pokazujemy ojca, który nie dość, że pomaga w odrabianiu lekcji, to jeszcze sprząta? - tak minister odpowiada na kolejny zarzut biskupów, jakoby rola mężczyzny została w nowym podręczniku zdeprecjonowana.
Kluzik-Rostkowska mówi też o planach jej resortu odnośnie do kształcenia zawodowego. Zwraca uwagę na to, jak ważne jest inwestowanie w ten dział szkolnictwa. - Przez wiele lat marzyliśmy o tytule magistra przed nazwiskiem. Miał gwarantować dobrą pracę i jeszcze lepsze zarobki. Dziś już wiemy, że niekoniecznie tak się stanie - ocenia minister.
Dodaje, że kiedy gimnazjaliści wrócą z najbliższych ferii zimowych, będzie czekać na nich mapa szkół zawodowych z pełną informacją o ich ofercie edukacyjnej. - Chciałabym doprowadzić do sytuacji, w której uczniowie będą się uczyli zawodu bezpośrednio w firmie, bo to znacząco zwiększa szanse zatrudnienia - uważa Kluzik-Rostkowska.
Mówi, że jeśli któreś ze szkół nie będą chciały się reformować, "będą niekonkurencyjne, nie będą miały uczniów i będą musiały się zamknąć".
Więcej o pomysłach minister edukacji w "Rzeczpospolitej" >>>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!