Były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin przekonuje w "Gościu Niedzielnym", że jego była partia - Platforma Obywatelska - "systematycznie dryfuje w lewo". Objęcie przywództwa przez Ewę Kopacz może radykalnie przyspieszyć ten proces. Jak stwierdził, w exposé pani premier nie poruszała żadnych tematów obyczajowych, bo tak jej doradzono. "Doradcy uznali, że poruszanie tych spraw byłoby obecnie dla PO szkodliwe" - uważa Gowin.
"Papierkiem lakmusowym będzie to, co wydarzy się z konwencją przemocową, która jest oparta na ideologii gender. Jeśli zostanie ona przyjęta przez parlament, to będzie oznaczało, że Ewa Kopacz stanęła na czele ideologicznej lewicowej rewolucji. Niestety, w sprawach obyczajowych bliżej jej do Janusza Palikota niż do Marka Biernackiego" - powiedział były polityk PO.
Na razie były polityk Platformy Obywatelskiej nie powinien się martwić. Po tym jak we wrześniu dwukrotnie przesuwano głosowanie w sprawie ratyfikacji konwencji Rady Europy, w czwartek odwołano posiedzenie komisji sejmowych w tej sprawie. Posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka nie odbyło się na wniosek posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Dokument czeka na ratyfikację już dwa lata. A Jarosław Gowin był pierwszym, który jeszcze jako minister sprawiedliwości protestował przeciwko przyjęciu przez Polskę Konwencji o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.