Makowski: Biskup krytykuje elementarz, bo chce przestraszyć rodziców

"Jeśli przyjąć słowa biskupa za dobrą monetę, to podręcznik nadaje się tylko na śmietnik. Sęk w tym, że trudno oprzeć się wrażeniu, że krytyka biskupa ma charakter czysto ideologiczny" - tak Jarosław Makowski ocenia miażdżącą krytykę "Naszego Elementarza" autorstwa bp. Marka Mendyka.

Biskup legnicki Marek Mendyk nie zostawił suchej nitki na "Naszym Elementarzu". Według duchownego, darmowy podręcznik dla pierwszoklasistów cechuje infantylizm, brakuje w nim wartości chrześcijańskich. Biskupa oburza błąd ortograficzny w tytule i... ojciec pokazany przy pracach domowych.

"Jeśli przyjąć słowa biskupa za dobrą monetę, to podręcznik nadaje się tylko na śmietnik. Sęk w tym, że trudno oprzeć się wrażeniu, że krytyka biskupa ma charakter czysto ideologiczny. Zdradza brak dobrej woli. Jej celem jest wzbudzenie strachu u rodziców - ocenia szef Instytutu Obywatelskiego Jarosław Makowski.

Jak napisał na swoim blogu, nie wierzy, by nie dało się znaleźć w podręczniku "dobrych i pozytywnych treści". "A biskupi, jak wiemy, mają tylko dobrą wolę. Tyle że biskupi, którzy już od dawna walczą z zastraszającym polskie rodziny genderyzmem, sądzą zapewne, że podręcznik jest nim przeżarty. Bo jak to możliwe, że "prawdziwy mężczyzna" może się krzątać po kuchni. Kuchnia, jak wiemy, to miejsce dla kobiet. Plus: Kościół i sypialnia. Tak rolę kobiety w nowoczesnym społeczeństwie widzi duża część rodzimych hierarchów" - stwierdził Makowski.

Hierarchowie wybierają spór

Jak podkreśla szef Instytutu Obywatelskiego, hierarchowie ostro krytykując elementarz, podsycając strach w rodzicach, że "może rzeczywiście podręcznik jest pisany jakimś diabelskim alfabetem", zapominają o naukach Jana Pawła II. Makowski przypomniał, że papież "powtarzał, że do myślenia daje nie to, że pewne kwestie ludzi dzielą, ale to, jak dużo spraw ludzi łączy". "Szkoda, że ten aspekt nauczania polskiego papieża nie jest obecny w strategii duszpasterskiej rodzimego episkopatu" - napisał na blogu.

Więcej o: