"Grupa Onet.pl udostępnia swoje łamy wszystkim, którzy mają pełne prawo reprezentować różne opinie, przekonania i poglądy. Wspólnym mianownikiem dla publikowanych artykułów jest poszanowanie odmienności oraz gotowość do merytorycznej dyskusji. Tym samym nie akceptujemy żadnych przejawów dyskryminacji i budowania wokół nich dyskusji publicznych obliczonych na skandal. Nie temu służą łamy naszego portalu" - czytamy w oświadczeniu serwis , opublikowanym przez portal NaTemat.pl.
"Wczoraj, 6 października, redakcja Onetu otrzymała od Pana Ziemkiewicza email, w którym napisał:" () planuję tekst 'skandalizujący', o seksie i 'gwałtach', bo za dużo o mnie w tym kontekście w tygodnikach, żeby chować głowę w piasek ". Ta informacja zmusiła redakcję do zmiany decyzji o współpracy, gdyż postawa Pana Ziemkiewicza stoi w sprzeczności z wartościami Grupy Onet. Nie akceptujemy lekkiego traktowania kwestii gwałtu, czy innych przejawów przemocy seksualnej" - napisano. Wcześniej z portalu zniknął też felieton Ziemkiewicza, którego tematem były kompetencje Elżbiety Bieńkowskiej.
O zakończeniu współpracy z Grupą Onet na Twitterze poinformował też sam Ziemkiewicz:
Ziemkiewicz napisał też na Twitterze, że oficjalnym powodem jego zwolnienia jest wpis, w którym miał on usprawiedliwiać gwałt. Publicysta przypuszcza jednak, że prawdziwe motywy Onetu były inne. Dziennikarz przypomina, że gdy rozwiązywał umowę z portalem Interia i rozpoczynał współpracę z Onetem, jego nowi pracodawcy wiedzieli już o - jak to określił - jego "twitterowym shit happened". "Nikomu w tym drugim portalu to jakoś nie przeszkadzało w podejmowaniu wobec mnie zobowiązań" - podkreśla.
.
"Wczoraj, w poniedziałek 6.10 pracownica Onetu, z którą ustalaliśmy techniczne sprawy, zapytała mnie o dalsze plany, żeby przygotować działania promocyjne. Odpisałem jej, że w środę zamierzam wrócić do tematu" gwałtów "(tak napisałem, w cudzysłowie) i odnieść się do licznych w bieżących tygodnikach oskarżeń pod moim adresem" - opisuje Ziemkiewicz.
"Dziś rano okazało się, że moje konto na Onecie zostało zablokowane, dotychczasowe komentarze usunięte, a w mojej skrzynce mejlowej jest list od jakiejś pani Moniki L. (wcześniej w rozmowach nie uczestniczyła) która jest ponoć szefową projektu i jako taka" korzysta ze swych prerogatyw ", by mnie z niego wykluczyć. Pani L. uraczyła mnie kwiecistym wykładem z którego wynikało, w skrócie, że gwałt jest rzeczą złą, a także informacją, iż" zmroziła ją "moja zapowiedź odpowiadania na Onecie na oszczerstwa pod moim adresem, więc zrywa ze mną dopiero co zawartą umowę" - napisał Ziemkiewicz.
Pisarz podkreśla też, że Onet nie poinformował go osobiście o swojej decyzji ani nie starał się dowiedzieć, co będzie zawierał jego felieton.
Pełny wpis Ziemkiewicza można przeczytać na jego profilu na Facebooku >>>
W proteście przeciwko zwolnieniu Ziemkiewicza ze współpracy z Grupą Onet zrezygnował też dziennikarz śledczy Cezary Gmyz:
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!