Sprawę polskiego grafika Łukasza Adamczyka opisuje portal "Dziennik Internautów". Mężczyzna wziął udział w międzynarodowym konkursie, organizowanym dla kampanii piwowarskiej. Praca Adamczyka zwyciężyła w głosowaniu internautów, ale wtedy pojawił się problem: o prawa do "Damy z gronostajem" upomnieli się właściciele obrazu, czyli Fundacja Książąt Czartoryskich:
Post użytkownika Dziennik Internautów .
Fundacja ta prowadzi muzeum, w którego zbiorach znajduje się obraz Leonarda da Vinci. Pod koniec sierpnia przedstawicielka instytucji Agnieszka Herman wysłała e-mail do organizatora konkursu (formy BO Paintings), informując o rzekomym naruszeniu praw - opisuje "Dziennik Internautów".
"Fundacja ma arbitralną władzę nad tym, czy i jak mogą być wykorzystywane reprodukcje obrazu. Fundacja może również kontrolować sposób, w jaki obraz jest używany i postrzegany przez społeczeństwo, jako że należy on do prywatnej kolekcji (...). Ze względu na cele statutowe i dobre imię Fundacji Książąt Czartoryskich użycie reprodukcji "Damy z gronostajem" w reklamowaniu napojów alkoholowych jest nie do przyjęcia" - napisano w wiadomości, której treść przytacza portal.
Z Fundacją kontaktował się też Adamczyk, który sam chciał wyjaśnić sprawę; naruszania cudzej własności intelektualnej nie chciał jednak organizator konkursu, który zablokował wykorzystanie grafiki.
A co o całej sprawie sądzi Fundacja? W wiadomości przesłanej grafikowi wyjaśniła, że "korzystanie z reprodukcji wymaga zgody właściciela obrazu". "Bez względu na kwestię istnienia praw autorskich właścicielem tym jest Fundacja" - podkreślono.
Innego zdania jest "Dziennik Internautów", który zauważa, że "Dama z gronostajem" nie tylko nie jest znakiem graficznym Fundacji, ale również nie jest z nią utożsamiana. Ten pogląd podziela także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, z którym kontaktował się Adamczyk.
"Zgodnie z ogólną zasadą wynikającą z art. 36 pkt. 1) ustawy (...) o prawie autorskim (...) autorskie prawa majątkowe gasną z upływem 70 lat (siedemdziesięciu) od śmierci twórcy. Po upływie tego czasu przechodzą one do tzw. domeny publicznej. Oznacza to, że można więc zatem czynić użytek z cudzej twórczości bez ograniczeń wynikających z uprawnień, które mają posiadacze autorskich praw majątkowych (...). Okoliczność, że obraz znajduje się w zbiorach prywatnych nie ma tutaj znaczenia, gdyż osobom tym przysługuje jedynie prawo własności rzeczy, nie zaś do twórczości utrwalonej na takiej rzeczy" - napisał główny specjalista MKiDN Krzysztof Guzowski.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!