Kopacz kopiuje Obamę? Identyczny "chwyt" z zaproszeniem weterana widzieliśmy w tym roku w Kongresie

Podczas expose Ewy Kopacz cały Sejm owacją na stojąco nagrodził obecnego na sali żołnierza - ppłk. Leszka Stępnia. "Weteran - moment totalnie amerykański" - napisał na Twitterze Michał Kolanko. Okazuje się, że dziennikarz miał absolutną rację

Jednym z szerzej komentowanych fragmentów expose Ewy Kopacz był moment, gdy mówiąc o obronności i weteranach, premier przedstawiła zgromadzonym wyjątkowego gościa - ppłka Leszka Stępnia.

- Będziemy pamiętać o weteranach. Jest na sali ppłk Leszek Stępień, weteran z misji w Afganistanie, który został tam ciężko ranny, własnym zdrowiem zapłacił za służbę ojczyźnie. Panie pułkowniku, w imieniu wszystkich Polaków bardzo dziękuję! - mówiła Kopacz.

Po słowach premier burza oklasków przetoczyła się przez Sejm od lewej do prawej strony sali - brawo bili zgodnie wszyscy posłowie, niezależnie od partyjnej przynależności.

Zobacz wideo

"Moment totalnie amerykański"

Niecodzienna sytuacja zaaranżowana przez Kopacz zwróciła uwagę wielu komentatorów. - Chwyt, w którym pokazujemy historię jednej, konkretnej osoby, przemawia bardziej niż jakakolwiek statystyka - mówił w rozmowie z Tokfm.pl dr Norbert Maliszewski z UW.

"Weteran - moment totalnie amerykański" - pisał z kolei na Twitterze Michał Kolanko z portalu 300polityka.pl. Co ciekawe, dziennikarz nie pomylił się ani o jotę - okazuje się bowiem, że niemal taki sam propagandowy chwyt jak Kopacz zastosował kilka miesięcy temu w Kongresie Barack Obama.

Żołnierz symbolem Ameryki

Cory Remsburg to amerykański żołnierz, który w 2010 r. został ciężko ranny w Iraku w eksplozji miny pułapki. Remsburg odbywał wówczas dziesiątą już zmianę w ogarniętym chaosem kraju. W wyniku obrażeń zapadł w śpiączkę, a obecnie dzięki ciężkiej pracy i wielogodzinnej rehabilitacji z wolna odzyskuje fizyczną sprawność oraz mowę.

 

Amerykański weteran został zaproszony przez Obamę do Kongresu na początku tego roku, kiedy prezydent wygłaszał swoje doroczne przemówienie o stanie państwa i legislacyjnych planach na najbliższy czas (tzw. State of the Union).

Postać walczącego o powrót do zdrowia żołnierza stała się w przemówieniu Obamy poruszającą metaforą Stanów Zjednoczonych, które pomimo trudności i przeciwności losu "od ponad dwustu lat (...) tworzą i rozszerzają możliwości indywidualnych osiągnięć, wyzwalają inne narody od tyranii i strachu, promują sprawiedliowść, uczciwość i równość wobec prawa (...)".

Nie powinno być zaskoczeniem, że słowa te zjednoczyły w niemal dwuminutowej owacji na stojąco podzielony zazwyczaj Kongres.

Kopia czy przypadkowa zbieżność?

Jeśli przyjrzeć się wystąpieniu Kopacz i poprzedzającemu je o kilka miesięcy przemówieniu Obamy, nie sposób nie dostrzec podobieństw - zamysł z "prezentacją" weterana jest niemal identyczny.

Niestety, wyraźne różnice widać w realizacji pomysłu - o ile poruszająca mowa Obamy jest doskonale wyreżyserowana i bezbłędnie wygłoszona, o tyle polska premier nie tylko nie potrafiła (lub nie miała czasu) zbudować w trakcie przemówienia takiej samej dramaturgii, ale również nie ustrzegła się kilku przejęzyczeń.

Otwartą pozostaje kwestia, jak oceniać sam pomysł takiego "zapożyczenia" - dla jednych będzie to zapewne zwykły plagiat, dla innych - uprawnione czerpanie z najlepszych wzorców. Pozostaje też trzecia możliwość - przypadkowa zbieżność. Tak czy inaczej trudno mieć wątpliwości co do tego, że polska "wersja" wypadła mimo wszystko wyraźnie słabiej od amerykańskiej...

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Lubisz aplikację Gazeta.pl LIVE? Zagłosuj na nas!

Więcej o: