- Dlaczego w Polsce nie ma lewicy? - pytał w Poranku Radia TOK FM Jan Wróbel. Prowadzący dziwił się ostatnimi problemami Twojego Ruchu i SLD. Pierwsza partia straciła właśnie niemal połowę posłów . Druga nie może przebić szklanego sufitu na poziomie kilkunastu procent poparcia, a w wyborach samorządowych sondaże dają jej od 6 do 11 proc .
- W kraju nieustannej transformacji, o dużych nierównościach dochodów, o sporych napięciach światopoglądowych zwycięska partia lewicy ma 10 czy 12 proc., a druga niknie na naszych oczach jak bałwan na wiosnę - dziwił się prowadzący. Goszczący w audycji publicyści wskazali na kilka powodów problemów polskiej lewicy.
Według Renaty Kim z "Newsweeka" lewicy brakuje młodych, energicznych przywódców. Jej zdaniem dowodzi tego sukces Janusza Palikota. - W Polsce jest ogromne pragnienie kogoś, kto by głosił lewicowe hasła, kto zajmowałby się sprawami bliskimi lewicy. Kiedy pojawił się Palikot, wielu uwiodło to, że pojawił się człowiek młody, energiczny, który obiecuje, że różne sprawy pozałatwia. Szybko okazało się, że niczego nie zamierza załatwiać, lewicowa agenda to walka z Kościołem, a tak naprawdę uśmiecha się do przedsiębiorców - mówiła publicystka.
- Potrzebny jest ktoś z wizją, pasją, kto ma serce po lewej stronie i naprawdę spełni oczekiwania wszystkich osób - dodała Kim.
- SLD boi się wypuścić z rąk żelazny postpezetpeerowski elektorat, choć ten topnieje - mówiła Eliza Olczyk z "Rzeczpospolitej". Publicyści sugerowali, że problemy SLD, największej partii z lewicowym szyldem, to także problemy polskiej lewicy. Kim zwracała uwagę, że sędziwi, tęskniący za Edwardem Gierkiem sympatycy SLD coraz częściej wybierają PiS. - Wyborcy SLD się starzeją i z wiekiem robią się coraz bardziej konserwatywni. I rzeczywiście przerzucają się na PiS - mówiła Olczyk.
Rafał Woś z "Dziennika Gazety Prawnej" zwracał uwagę, że lewicowa narracja może być prowadzona na dwa sposoby: obyczajowy i pracowniczy. - Opowieść obyczajowa jest łatwiejsza i dominuje, ale nie w wychodzi naprzeciw wielu problemom: pracy, nieistniejącego państwa dobrobytu - mówił. - Lewica w ogóle nie jest tym zainteresowana. Chodzą z OPZZ na jakieś demonstracje, mówią o płacy minimalnej... Chyba nie o to chodzi - przyznała Olczyk.
Ugrupowanie, które weźmie na sztandary postulaty pracownicze i socjalne, często zostaje oskarżone o populizm. - To argument zawsze używany do temperowania partii lewicowych, które nie mogły iść w stronę socjalną, bo zyskiwały łatkę populistów. Efekt był taki, że się upodabniały do liberalnych, centroprawicowych partii - wskazywał Woś.
Woś zauważył, że dziś postulaty lewicowe można odnaleźć w programach wielu partii: od PiS po PO, która w drugiej kadencji rządu Donalda Tuska zaczęła wręcz wprowadzać etatystyczne pomysły. - To nie jest zdrowa sytuacja, bo potem żadna z tych partii tych postulatów nie realizuje - powątpiewała Olczyk. Jej zdaniem politycy sięgają po lewicowe postulaty, "bo tak wypada". Jednak po wyborach mają zupełnie inne priorytety. Także Woś przyznał, że ideowe zamieszanie w polityce przyczynia się do rozczarowania wyborców, którzy nie wiedzą już, komu mają wierzyć i kto reprezentuje ich interesy.
Wyraźnie zdesperowany Jan Wróbel dla problemów polskiej lewicy widzi tylko jedno wytłumaczenie. - Moim zdaniem nic tego nie tłumaczy jak tylko promieniowanie kosmiczne i szkoda naszych wysiłków - zakończył.