- Zaskoczyła mnie zmiana dyskusji o wejściu Polski do strefy euro po tym, jak prezydent Komorowski zasugerował, że dobrze by było, gdyby rząd w tej sprawie coś zrobił. Zobaczymy oczywiście, co powie premier Kopacz w środę, ale kolejne przesłanki wskazują na to, że ten wątek znajdzie się w expose - mówił ekonomista w audycji EKG.
- Euro problemów nie rozwiązuje, ale ścieżka dochodzenia do euro istotnie wymusza na kraju bycie konkurencyjnym i zmusza do uporządkowania pewnych spraw, o których od dłuższego czasu mówimy. Już samo dochodzenie jest wartością - tłumaczył Petru.
Ekspert zauważył, że historia ostatnich 11-12 lat pokazała, że kraje takie jak Niemcy, Holandia czy Austria zyskały na wprowadzeniu euro. Te, które straciły, były, jego zdaniem, niekonkurencyjne, za bardzo podwyższały wynagrodzenia i wydawały zbyt dużo pieniędzy publicznych.
- Część polityków jest przeciwna wejściu do strefy euro, bo to wymusza reformy, które są dla nas trudne. Inni z kolei - i to chyba jest większość - kojarzą euro z utratą suwerenności, a niektórym wydaje się, że przeciętny Polak utożsamia euro z podwyżką cen - stwierdził i podkreślił, że nie jest to prawda, a zachodzące w momencie przyjęcia euro zmiany nie są odczuwalne. - Polacy są niedoinformowani w tej sprawie i mogą się czuć niekomfortowo - dodał.
Ekonomista przypomniał, że po wprowadzenia euro w Niemczech ludzie mieli wrażenie, że inflacja wzrosła o siedem procent, ale tak naprawdę zupełnie się nie zmieniła i wzrost cen nadal wynosił dwa procent.
Premier Kopacz nie uda się wprowadzić Polski do strefy euro. Trudno będzie nawet rozpocząć przygotowania do tego procesu. - Ważne jest to, żeby zmienić dyskurs i poinformować Polaków, z czym się to wiąże, a czym są tylko straszeni - mówił Petru.
- Mam nadzieję, że uda się osiągnąć w Polsce konsensus taki jak w sprawie wejścia do NATO i do Unii Europejskiej, bo oprócz tego, że jest to ważny projekt gospodarczy, ma on też ważne elementy polityczne i mam nadzieję, że po wyborach nawet duża część Prawa i Sprawiedliwości to zrozumie - stwierdził.
Zdaniem eksperta obowiązek informowania o wejściu do strefy euro i związanych z nim zmian powinien spoczywać na rządzie, prezydencie i Narodowym Banku Polskim. Inaczej ktoś rzuci hasło "wzrost cen", ktoś "brak suwerenności" i człowiek ma mętlik w głowie - podsumował.