Świadkowie opowiadali, że feralnym samolotem lecieli głównie Żydzi należący do różnych skrzydeł judaizmu. Do domu na święto Rosz ha-Szana wracali głównie ortodoksyjni izraelici, jak i ultraortodoksyjni haredimi.
Choć przed lotem pasażerom przydzielono wstępne miejsca na pokładzie maszyny, haredimi odmówili ich przyjęcia - opisuje "The Telegraph". Zgodnie z ich przekonaniami religijnymi kobiety i mężczyźni powinni być od siebie oddzieleni. Właśnie dlatego tuż przed startem ultraortodoksyjni Żydzi stali w przejściach zamiast usiąść, co opóźniało lot.
Portal ynetnews.com relacjonuje , że reszta pasażerów i pilot prosili, by haredimi zajęli swoje miejsca, ale ci nadal blokowali korytarz, nie chcąc iść do przodu.
- Wszyscy mieli zakupione wcześniej bilety z numerami siedzeń, ultraortodoksyjni izraelici chcieli się zamienić, a nawet proponowali, że je odkupią albo zwrócą pieniądze, bo nie mogą siedzieć obok kobiet - opowiadał Amit Ben Natan, jeden z pasażerów lotu. Jak dodaje, haredimi zgodzili się z końcu zająć miejsca, by umożliwić start.
- Linie El Al robią wszystko co leży w ich mocy, by zapewnić swoim pasażerom najlepszą obsługę przez cały rok - oświadczył rzecznik przewoźnika. - Staramy się odpowiadać na potrzeby i prośby wszystkich naszych pasażerów i uniknąć przy tym opóźnień, ale na ostatnie dni przypada szczyt ruchu lotniczego do Izraela - dodał.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!