Dziś w Sejmie posłowie będą się zajmować ratyfikacją Konwencji Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Walka o wprowadzenie tego dokumentu trwa już od kilku lat, ostatnio sejmowa dyskusja została nieoczekiwanie zdjęta z porządku obrad. Przeciwni konwencji są konserwatyści, zdaniem których przepisy godzą w polską tradycję i rodzinę.
- Po co Polsce ta ustawa? - pytał w niedzielę bp Kazimierz Ryczan . - W Polsce kobieta jest szanowana bardziej niż w innych krajach europejskich. Panie i panowie parlamentarzyści wszystkich ugrupowań politycznych, nie pozwólcie tykać polskiej rodziny. Ona i dom rodzinny są bastionem polskości, patriotyzmu, tradycji wiary - mówił biskup i przekonywał, że w kraju jest wiele ważniejszych spraw społecznych do uporządkowania.
Jednak badania prof. Beaty Gruszczyńskiej z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości nakreślają diametralnie inną sytuację polskich kobiet. Każdego roku przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza od 700 tysięcy do miliona Polek. Co dziesiąta kobieta w Polsce doświadczyła gwałtu lub jego usiłowania. W wyniku przemocy domowej co roku ginie w Polsce około 150 kobiet.
Tymczasem spośród 61 tys. podejrzanych o stosowanie przemocy skazano jedynie 11,9 tys. z nich. W 86 proc. przypadków sprawcy przemocy domowej otrzymują karę więzienia w zawieszeniu. Jedynie 4 proc. skazanych otrzymuje nakaz opuszczenia mieszkania zajmowanego razem z ofiarą przemocy. W wielu przypadkach umarza się też prokuratorskie postępowania: dotyczy to nawet 65 proc. spraw.
Aleksandra Magryta z Fundacji Feminoteka zaznacza, że te dane nie muszą być pełne. - Wiele przypadków w ogóle nie jest zgłaszanych. Te liczby mogą być dużo większe - podkreśla. I przytacza amerykańskie badania, wedle których co trzecia kobieta była ofiarą przemocy.
Grzegorz Wrona, adwokat specjalizujący się w pomocy ofiarom przemocy domowej, przyznaje, że państwo zawodzi na tym odcinku. - Formalnie funkcjonuje system przeciwdziałania przemocy w rodzinie, zostały powołane zespoły interdyscyplinarne, funkcjonują niebieskie karty. Ale w ostatecznym rozrachunku skuteczność tego systemu jest niska - mówi.
Zdaniem prawnika kary dla sprawców przemocy są zbyt niskie, a samym ofiarom trudno zapewnić bezpieczeństwo. - Doprowadzenie do tego, by sprawca opuścił miejsce zamieszkania lub trafił do więzienia, jest bardzo trudne - przyznaje.
Przyjęcie konwencji ułatwi choćby szybkie i skuteczne izolowanie sprawców przemocy. - To rozwiązanie jest niezmiernie potrzebne. Wszędzie tam, gdzie system funkcjonuje sprawnie, to rozwiązanie jest podstawą - mówi Wrona.
Sama ratyfikacja konwencji to jednak nie wszystko, bowiem do jej zapisów trzeba będzie dostosować polskie prawo. - Na pewno będzie dyskusja wśród prawników, w jakim zakresie to zrobić. Nie spodziewam się więc, że pójdzie gładko. Ale będzie podstawa do tej pracy - zaznacza prawnik.
O zagłosowanie za przyjęciem konwencji apelują do posłów przedstawiciele trzeciego sektora, m.in. Amnesty International Polska, Fundacja Feminoteka i Porozumienie Kobiet 8 Marca oraz prof. Monika Płatek i prof. Magdalena Środa. Specjalny apel podpisało już w internecie ponad 5 tys. osób.
Zobacz apel o ratyfikację konwencji >>>
Drugie czytanie ustawy o ratyfikacji konwencji odbędzie się dziś późnym wieczorem w Sejmie. Posłowie z komisji parlamentarnych zajmujących się tą sprawą zarekomendowali kolegom przyjęcie konwencji.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek między przemocą a nierównym traktowaniem, a promowanie równości pomiędzy kobietami i mężczyznami oraz walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.