Polka za granicą. Finowie ciągle pytali mnie, ile biorę za noc [LIST CZYTELNICZKI]

Historia Olgi, która przez rok nie mogła w Polsce znaleźć pracy, za to co i raz otrzymywała dwuznaczne propozycje, poruszyła naszych czytelników. Dostaliśmy wiele maili w tej sprawie. Dziś publikujemy list od pani Karoliny, która opowiada o tym, jak traktuje się Polki za granicą. Czekamy na kolejne opinie.

"Praca asystentki plus 3 tys. zł za sex?" "Ci faceci patrzyli na mnie jak na kawał mięsa" [OPOWIEŚĆ UKRAINKI]

"To pewien paradoks, Ukrainki są wymieniane jako najbardziej rzetelne opiekunki, sprzątaczki, kobiety do pomocy domowej. A jednocześnie spotykają się z ogromną pogardą" - komentowała w programie "Post Factum" Agata Kowalska. Z kolei Agata Chełstowska z ISP stwierdziła, że zagranicą Polski traktuje się tak samo jak Ukrainki w Polsce . W komentarzach pod jej wypowiedzią pojawiło się wiele opinii, że to przesada, a Polkom takie upokorzenia się nie przydarzają.

Bardzo miły szef, ale...

W tej sprawie napisała do mnie Pani Karolina, która postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami:

"Jako studentka filologii fińskiej często wyjeżdżałam do pracy do Finlandii w charakterze opiekunki do dzieci. Mówiłam po fińsku często i chętnie, niestety ze słowiańskim akcentem. Po kolejnym pytaniu Fina" Ile bierzesz za noc? ", przeszłam na jęz. angielski, bo mój akcent nie był już tak oczywisty.

Inna sytuacja. W 2012 r. otrzymałam pracę w firmie w Eindhoven w Holandii, w biurze obsługi klienta. Szef bardzo miły i sympatyczny facet, ale ciągle proponował, że mnie odwiedzi po pracy, bo chce zobaczyć, jak mieszkam i czy może mi w czymś pomóc. Po kolejnej wymówce z mojej strony zaprosił mnie po kilku dniach do swojego gabinetu i dowiedziałam się, że nie jestem już potrzebna w dziale i zostałam zwolniona z dnia na dzień. Wróciłam do Polski. Tak samo zwolnił dwie kolejne Polki wkrótce po mnie.

Zachwycają się perfekcjonizmem

Ale miałam też całkiem miłe doświadczenia: Kiedyś w Szwecji pan sprzedający bilety na prom zachwycał się Polską i Polakami, że to taki piękny kraj, a Polacy to taki porządny naród. Słyszałam też dużo pochwał, jeśli chodzi o jakość naszej pracy, wręcz perfekcjonizm, i nie chodziło o prace typowo fizyczne, lecz prace umysłowe, obsługę klienta.

Miałam kiedyś japońskiego klienta, który tylko chciał rozmawiać "z tą miłą Polką" i specjalnie zostawał w pracy do późna w nocy, żeby zadzwonić w porze południowej do Europy. Również ze strony Brytyjczyków spotkałam się z samym pozytywnym nastawieniem; większość docenia nasz angielski i nasze wykształcenie. Podoba im się polski akcent i są bardzo uprzejmi.

Gruboskórne gbury

Myślę, że jeśli ktoś próbuje poniżać inną osobę, bez względu na to, czy to jest Polka, Ukrainka, Białorusinka, próbuje tym leczyć swoje kompleksy i jest po prostu gruboskórnym gburem i przede wszystkim nie ma szacunku dla siebie. Nie ma znaczenia tu narodowość, wyznanie czy kolor skóry.

Wiele osób narzeka, że wyjeżdżają za granicę i dostają jedynie propozycje sprzątania, opieki nad dziećmi czy starszymi. A ja pytam, czy te osoby znają jakiś język wystarczająco do innej pracy albo będąc na miejscu zaczęły się go uczyć? Mam kilka koleżanek, które wyjechały do Wielkiej Brytanii i teraz są menedżerami działów, zarządzają Brytyjczykami, nie musiały zaczynać od sprzątania. Ale znały angielski doskonale. Inne zmieniły zawody, studiowały w Szwecji np. pielęgniarstwo czy robiły kursy zawodowe nauczycielskie

Zgadzasz się z Panią Karoliną? Masz podobne doświadczenia? A może spotkała Cię podobna dyskryminacja co Olgę - bohaterkę naszego tekstu? Napisz do autorki agnieszka.wadolowska@agora.pl

Więcej o: