Siemoniak: Wojsko i straż graniczna poważnie szykują się na "zielone ludziki"

- NATO postanowiło się zająć "zielonymi ludzikami". Wojsko polskie, straż graniczna i inne służby bardzo poważnie do takiej ewentualności się szykują - mówi Tomasz Siemoniak w Radiu ZET.

Za najistotniejszy element strategii NATO szef MON uznaje podciągnięcie użycia "zielonych ludzików" pod artykuł piąty, czyli atak na Sojusz, który zobowiązuje cały Pakt Północnoatlantycki do reakcji. - Nie da się już grać taką kartą jak "zielone ludziki", uznając, że wtedy NATO będzie myślało, że to nie jest prawdziwa agresja. "Zielone ludziki" to jest zwykła agresja i zostało to nazwane po imieniu - zaznacza

"Zielonymi ludzikami" nazywani są jednolicie umundurowani i dobrze uzbrojeni oraz wyszkoleni żołnierze, którzy pojawili się na terytorium Ukrainy i wsparli prorosyjskich separatystów. Rosja oficjalnie odcięła się od tych oddziałów, zaprzeczając, jakoby wysyłała na Ukrainę swoje wojsko, i podkreślając, że ukraińska armia "strzela do swoich obywateli".

Polacy są przygotowani

Tomasz Siemoniak przyznał też, że polskie służby - przy uwzględnieniu różnic w sytuacji Polski i Ukrainy - szykują się na ewentualne przenikanie przez granicę nieoznakowanych oddziałów. - Wojsko polskie, straż graniczna i inne służby bardzo poważnie do takiej ewentualności się szykują - mówi. - Mając doświadczenia choćby 1939 r. i piątej kolumny, zawsze obawialiśmy się tego rodzaju formy presji. Od początku tego roku, obserwując uważnie sytuację na Ukrainie, wyciągnęliśmy wiele wniosków, oczywiście jeśli chodzi o polskie warunki, one są zupełnie inne niż warunki wschodniej Ukrainy, o tym też trzeba pamiętać - podkreśla Siemoniak.

Więcej w Radiu ZET

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: