- Wie pan, ja jestem kobietą. (...) Polska powinna zachowywać się jak polska rozsądna kobieta. Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze - stwierdziła w piątek podczas przedstawiania składu nowego rządu premier Ewa Kopacz . Te słowa ściągnęły na nią falę krytyki.
- PR-owski zabieg, zamysł, by eksponować to, że premier jest kobietą, jest słuszny, tylko wykonanie było infantylne i chwilami pretensjonalne - oceniła w "Poranku Radia TOK FM" Dominika Wielowieyska. - I to pani premier zaszkodziło - dodała.
Prowadząca "Poranek Radia TOK FM" dziwiła się też Donaldowi Tuskowi, że w obecności kamer mówił o telefonie od załamanej po swym wystąpieniu szefowej rządu . - Nie wiem, po co premier to mówił. Chyba żeby Ewę Kopacz pognębić - powiedziała Wielowieyska.
Zdaniem publicystki nie należy jednak przywiązywać zbyt dużej wagi do pierwszego występu nowej premier. - Trochę sama sobie jest winna - stwierdziła Wielowieyska. Zaznaczyła, że Kopacz dotychczas unikała mediów, a przez to nie nabrała doświadczenia w konfrontacji z dziennikarzami. Prowadząca audycję zaznaczyła jednak, że także Donald Tusk miał trudne początki, choćby kiedy mówił o słynnej "polityce miłości".