Ekspert o nowym rządzie: Schetynowcy w drużynie ze spółdzielnią. Kopacz musi uważać, jak mówi o bezpieczeństwie

Ewa Kopacz jest w podobnej sytuacji, jak Margaret Thatcher, kiedy tworzyła swój pierwszy rząd. Ogłoszony przez nią skład pokazuje, że stawia na ustabilizowanie wewnętrznej sytuacji w partii. Nie zabrakło też wpadek. W kwestiach bezpieczeństwa nie ma miejsca na miękką i "kobiecą" retorykę - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego z UW.

Anna Pawłowska, Gazeta.pl: Jak ocenia pan skład nowego rządu?

Norbert Maliszewski*: - Donald Tusk miał rząd autorski i był silną osobowością, tak Ewa Kopacz będzie tworzyła rząd, który ma być jedną drużyną różnych osobowości partyjnych. Siłą tego rządu ma być właśnie ta drużyna uzupełniających się polityków. Tomasz Siemoniak wywyższony do rangi wicepremiera, co ma dawać poczucie bezpieczeństwa; część ministrów z poprzedniej ekipy premiera Tuska, co ma dawać poczucie stabilizacji. Co więcej, różne osobowości, tak jak Grzegorz Schetyna, są dobrze oceniane nie tylko przez wyborców PO, ale też innych partii. Kluczem w konstruowaniu tego rządu była też kwestia stabilizacji sytuacji w partii. Stąd w rządzie znaleźli się "schetynowcy", jak i przedstawiciele "spółdzielni". Jedna drużyna będzie współpracować i grać na dobry wynik w kolejnych wyborach.

Margaret Thatcher miała podobną sytuację w partii, kiedy tworzyła swój pierwszy rząd. Wyznaczyła liderów różnych frakcji wśród torysów, żeby ustabilizować sytuację wewnętrzną. Tutaj jest to samo. Ewa Kopacz uporządkowała sytuację w partii. Margaret Thatcher też była źle postrzegana na początku. mówiono o niej "córka sklepikarza", tutaj mamy 'prowincjonalną lekarkę". Nie wiadomo jednak jeszcze, jak rozwinie się potencjał Ewy Kopacz.

Na ile ten rząd będzie różnił się od rządu Tuska?

- Oprócz silniejszej zależności Ewy Kopacz od partii niż Donalda Tuska rzeczą charakterystyczną jest "seksmisja", a więc aż 6 pań minister w rządzie. Przyszła premier w swoim wystąpieniu wielokrotnie odmieniała słowo "kobieta". Nie bez powodu premier Tusk w ostatnim wystąpieniu prezentował ofensywę socjalną (np. ulgi dla dużych rodzin), gdyż partii rządowej brakuje społecznej wrażliwości, stereotypowo uważanej za kobiecą. Ewa Kopacz może tę linię redukowania dystansu władzy kontynuować i jest to skuteczna socjotechnika, gdy dotyczy tematów prospołecznych, związanych z edukacją, pomocą społeczną, ale może się okazać szkodliwa, gdy mowa o bezpieczeństwie.

Wypowiedź Ewy Kopacz o Ukrainie już jest przedmiotem ogromnej krytyki.

- Ta wypowiedź to była wpadka i błąd. Była nieprzekonująca. Jeśli to ma być rząd bezpieczeństwa i stabilizacji, to retoryka musi być ostrzejsza. W tych kwestiach kobieca, miękka polaryzacja się nie sprawdzi. W jednej drużynie Ewy Kopacz awans do rangi wicepremiera uzyskał Tomasz Siemoniak, aby wespół z Grzegorzem Schetyną byli gwarantami skutecznej polityki wobec sytuacji na Ukrainie.

Ewa Kopacz powiedziała, że głównym zadaniem jej rządu będzie odbudowanie zaufania społecznego. To cel możliwy do zrealizowania?

- Patrząc na wizerunkowe zalety Ewy Kopacz, ona jest dobrze oceniana, jeśli chodzi o cechy miękkie, a więc te, które przekładają się na zaufanie społeczne. To jest coś, z czym problemy miał Donald Tusk. Celowo przyszła premier mówi o odzyskiwaniu zaufania, bo taki apel w sytuacji formowania nowego rządu, nowego otwarcia nagradzany jest kolejnym kredytem przed wyborami.

A jak ocenić kandydaturę Radosława Sikorskiego na stanowisko marszałka Sejmu?

- Na pewno możemy się spodziewać nowego stylu pełnienia funkcji marszałka. Premier Kopacz będzie dobrym policjantem, a Sikorski będzie tym złym w sporze politycznym z PiS i Jarosławem Kaczyńskim. Między tymi politykami będzie powstawało napięcie. Jeśli ktoś narzekał na nudę w Sejmie, to teraz może się spodziewać, że posiedzenia będą barwniejsze.

*dr hab. Norbert Maliszewski, ekspert ds marketingu politycznego, Uniwersytet Warszawski

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: