W Szkocji trwa właśnie referendum w sprawie niepodległości. Według sondaży przewaga przeciwników wystąpienia ze Zjednoczonego Królestwa jest minimalna . W Poranku Radia TOK FM publicyści spojrzeli na szkockie referendum z szerszej perspektywy.
Adam Szostkiewicz z "Polityki" przypomniał, że dzisiejsze głosowanie z zainteresowaniem obserwuje wiele krajów. - W kolejce jest wiele regionów, które chętnie poszłyby drogą szkocką - mówił, wskazując choćby na Katalonię czy możliwy zdaniem niektórych rozpad Belgii.
Szkocja, Katalonia, Naddniestrze. Separatyzmy w Europie >>>
- Kto by pomyślał, że w Unii Europejskiej, która dąży do jedności i w której nieoficjalnie mówi się o Stanach Zjednoczonych Europy, nagle okazuje się, że rozpaść mogą się Wielka Brytania, Hiszpania czy Belgia - stwierdził Piotr Kraśko, szef "Wiadomości" w TVP. - To kompletnie inne ruchy niż te, których byśmy się spodziewali - dodał.
Prowadząca audycję Janina Paradowska zaznaczyła, że integracja odbywać się będzie na poziomie regionów. I przypomniała, że jeszcze rząd Jerzego Buzka chciał w Polsce 12 większych województw, które występowałyby jako partnerzy do współpracy europejskiej.
- Być może Unia Europejska nie polega na jednoczeniu Francji, Niemiec i Włoch, tylko na jednoczeniu Lombardii, Prowansji i Lotaryngii. Może to jest ta idea, która nam umknęła - zastanawiał się Kraśko.
Szostkiewicz powiedział, że szkocki przykład "każe się zastanowić" nad rolą państwa w Europie, którą być może przeceniamy. - Pierwotny kształt idei europejskiej zakładał raczej obniżanie znaczenia państwa i budowę wspólnoty ponadnarodowej - mówił.
- To niebezpieczna gra - przestrzegał Kraśko. - Zgadzam się, ze granice nie mają takiego znaczenia. Ale kiedyś, kiedy Amerykanie zaczynali budować swoje państwo, mogłyby sobie powstawać oddzielnie: Wirginia, Pensylwania, Massachusetts i w ogóle USA by nie było. Gdyby Amerykanie się nie zjednoczyli i nie powstało państwo od Pacyfiku po Atlantyk, to Kanadyjczycy albo Meksykanie by to czapkami zarzucili - mówił publicysta.
- Czy w świecie, w którym rodzą się niedemokratyczne potęgi, jak Chiny, Unia może tak funkcjonować? - pytał, wskazując na niepodległościowe ambicje różnych regionów. Zdaniem Kraśki podzielenie się niektórych państw wymusiłoby zmianę funkcjonowania wspólnoty europejskiej. - Żeby to miało sens, instytucje unijne musiałyby być bardzo silne. A na to nie ma zgody. Jeśli się podzielimy, nie wygramy żadnej wojny handlowej ze Stanami, Chinami, Brazylią czy Rosją - skwitował Kraśko.