Gościem Janiny Paradowskiej w Poranku Radia TOK FM był Bronisław Komorowski. Dziś prezydent spotka się z Ewą Kopacz, która przedstawi mu skład nowego rządu. Opinia publiczna pozna go jutro. Oto najważniejsze wątki z rozmowy z Komorowskim.
- Z punktu widzenia prezydenta, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i aktywnym kreatorem i uczestnikiem polityki zagranicznej, stabilność w tym obszarze jest niesłychanie ważna. Wszelkie spekulacje, wszelkie gwałtowne ruchy są nacechowane szczególnym ryzykiem. Jestem szczególnie zainteresowany, żeby te resorty były stabilne i nie podlegały koniecznym jak rozumiem zmianom, które są efektem zaskakującego sukcesu Donalda Tuska w instytucjach europejskich. Muszę jednak przyjmować do wiadomości, że są partyjne układy, całościowa gra, więc ze zrozumieniem odnoszę się do pewnych zmian, o których się mówi. Sam nie oczekuję i nie dążę do zmian w tych resortach.
- Wystąpiłem z ministrem Sikorskim w Newport i powiedziałem publicznie, że to paskudne plotki. Współpracowałem z ministrem Sikorskim przez cztery lata i nie widzę żadnego powodu, żeby zmieniać coś w istniejącej sytuacji. A jeśli już musi następować zmiana ze względu na kalkulacje partyjne, jestem zainteresowany, żeby zmiana była bezpieczna. Nie może tam się pojawić osoba bez doświadczenia. Na to się nie będę zgadzał.
- Jacek Rostowski nie ma doświadczenia dyplomatycznego czy w zakresie kierowania polityką zagraniczną. Jest na pewno fachowcem w różnych obszarach, ale jeżeli przymierzać go do resortu, warto jego osobę zagospodarować w inny sposób. Ostatni rok przed wyborami, rok niebezpieczny, stawiający kwestie polityki bezpieczeństwa, nie da szansy na spokojne uczenie się rzemiosła dyplomatycznego.
- Konstytucja zakłada, że w sytuacji upadku rządu, którego nie było, pierwszy krok należy do prezydenta. Życie to zakwestionowało, bo prezydent znalazł się w sytuacji, w której ta sama koalicja w Sejmie zaproponowała konkretną kandydaturę. Prezydent może podchodzić do niej z życzliwością i dobrą wolą, mógłby też przeszkadzać. Ja mam taką naturę, że zakładam, że prezydent nie jest od przeszkadzania rządowi, jest od stabilizowania sytuacji, nawet wtedy, kiedy trzeba powściągać własne ambicje. Ale to nie może być na zasadzie hop-siup, tylko po wyczerpaniu wszystkich procedur przewidzianych konstytucją. Prezydent, który chciałby się kierować jakimikolwiek osobistymi emocjami, nie służyłby stabilizacji, wręcz odwrotnie.
- Pani premier Ewa Kopacz ma w sobie pokłady cech i umiejętności, które wydobyte na wierzch mogą być decydujące o powodzeniu misji nie tylko tworzenia rządu, ale rządzenia Polską przez trudny okres trzech kampanii wyborczych i okres trudny z punktu widzenia sytuacji wewnętrznej. Cechą niezbędną jest po pierwsze powiedzenie sobie wprost: "wiem, że jestem bytem autonomicznym politycznie". Nie ma możliwości, by ktoś nad rządem sprawował patronat. A prasa chce, bym patronował, co jest ustrojowo nonsensem, albo żeby ktoś kierował rządem z tylnego fotela. To niebezpieczne. Życzę premier Kopacz, by jak najszybciej zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę z tej pełnej autonomiczności. I żeby nikt nie spekulował, nikt nie kombinował. Rząd, który ma większość w Sejmie musi byc gotowy do wzięcia pełnej odpowiedzialności za wszystko.
- Opozycja powinna deklarować wolę pomocy w różnych sprawach, a nie czyhania na wszelkie mankamenty. To nieszczęście polskiej polityki, że wrogość przesłania tym, którzy są aktualnie w opozycji, potrzebę kształtowania dobrych obyczajów. Nie wolno krytykować rządu, który jeszcze nie powstał. Powinno się życzyć dobrze, bo życząc dobrze rządowi, życzy się dobrze Polsce. Po takim eleganckim przywitaniu rzeczywistości opozycja miałaby dwa razy większe prawo wytykać błędy. Jeśli mówi o błędach zanim one nastąpiły, traci wiarygodność.