Materiał jako pierwszy opublikował serwis TMZ . Słychać na nim, jak Daniele Watts, czarnoskóra aktorka znana z filmu Quentina Tarantino, wdaje się w dyskusję z próbującym ją wylegitymować policjantem.
Funkcjonariusz został wezwany przez osoby trzecie, które twierdziły, że kobieta uprawia ze swoim chłopakiem seks w samochodzie przy otwartych drzwiach .
Na początku Watts na spokojnie próbuje wyjaśnić policjantowi, że wezwanie jest bezpodstawne, bo nie zrobiła niczego złego. Kiedy funkcjonariusz nie ustępuje i chce zobaczyć jej dokumenty, Watts sięga po mocniejsze argumenty, poruszając kwestię rasy. Podnosi głos, chwilami niemal krzyczy i płacze.
Policjant: - Ktoś zadzwonił, co daje mi prawo do bycia tutaj i wylegitymowania pani.
Watts: - Czy wie pan, ile razy wzywa się policję tylko dlatego, że ktoś jest czarny?
Policjant: - Nie powiedziałem nic na temat pani koloru skóry. I mam pełne prawo, aby zobaczyć pani dokument tożsamości.
Watts: - A ja mam pełne prawo powiedzieć "nie".
Później Watts próbuje użyć swojej sławy jako karty przetargowej, mówiąc: - Mam swojego rzecznika, jestem aktorką.
Porusza też kwestie z życia prywatnego: - Nie zrobiłam niczego złego. Rozmawiam przez telefon z moim ojcem, moja macocha umiera...
Watts coraz bardziej daje się ponieść emocjom, podnosi głos. W końcu patrol wzywa do pomocy policjantkę. Wyprowadzony z równowagi funkcjonariusz ironizuje: - Dziękuję, że poruszyła pani kwestię rasy, nigdy wcześniej tego nie słyszałem!
Aktorka znów dzwoni do ojca, płacze i krzyczy w słuchawkę. - Nie obchodzi mnie już, czy robię sceny czy nie. - Proszę krzyczeć dalej, to na pewno pani pomoże - komentuje policjant. Dodaje, że gdyby nie opór stawiany przez Watts, już dawno by odjechał i sprawa zostałaby zakończona.
Watts skomentowała całe zajście na swoim profilu na portalu Facebook . Napisała m.in., że "płakała dla kraju, który nazywa siebie 'krajem wolnych i domem odważnych', a jednocześnie powstrzymuje ludzi przed korzystaniem z tych praw".