W środę 10 września telewizyjną premierę w NRK1, pierwszym kanale publicznej telewizji, miał serial "Kampen for tilvarelsen" ("Walka o byt"). To kilkuwątkowa opowieść o mieszkańcach współczesnego Oslo, zarówno Norwegach, jak i szukających tam swojej szansy polskich imigrantach. Głównym bohaterem jest Tomasz, który przybywa do Skandynawii, by odnaleźć nigdy niewidzianego biologicznego ojca i domagać się od niego finansowej rekompensaty.
Serial wzbudził kontrowersje i protesty Polaków mieszkających w Norwegii - zarzucają oni twórcom ukazywanie Polaków w negatywnym świetle i powielanie stereotypów. Rzeczywiście, kilka scen ma prześmiewczy charakter, a scenarzyści nie stronią od uproszczeń i rysowania postaci grubą kreską. Polscy robotnicy kradną opony, przemycają papierosy i nie potrafią mówić po norwesku.
Ale dostaje się także całemu norweskiemu społeczeństwu, szczególnie klasie wyższej, żyjącej w eleganckich willach na przedmieściach, ale często niepotrafiącej radzić sobie z życiowymi problemami.
Twórcy zapewniają, że ich intencją nie było szkodliwe i pełne uprzedzeń zaprezentowanie naszych rodaków. - Pokazaliśmy Polaków jako pracujących i przyzwoitych ludzi, choć ukazaliśmy też trochę ich działalności przestępczej, bo i o tym ciągle się słyszy - powiedział w rozmowie z TVN24 Erlend Loe, współscenarzysta serialu.
Innego zdania jest Borys Borowski z MojaNorwegia.pl. - Stereotyp zblazowanego i niezaradnego Norwega jest jednak mniej szkodliwy niż stereotyp Polaka, który pije, kradnie i mieszka w piwnicy - ocenia w TVN24.
"Walkę o byt" doceniono za to na kontynencie, nominując serial do prestiżowej nagrody Prix Europa. To już druga norweska produkcja podejmująca polską tematykę. W zeszłym roku powstał czteroodcinkowy dokument "Brakkefolket", traktujący o ciężkich losach robotników znad Wisły, zamieszkałych w nadmorskich barakach.