Na temat Ewy Kopacz krążą dwie przeciwstawne opinie. Jedna z nich mówi, że jest to osoba "bez charyzmy i wdzięku". Druga mówi o "statecznej, pełnej charakteru, czasem histerycznej" kobiecie - pisze "FAZ", który zamieszcza w środowym wydaniu portret następczyni Donalda Tuska. Frankfurcki dziennik cytuje m.in. wspomnienia Janusza Palikota, który twierdzi, że jeśli kiedykolwiek widział Donalda Tuska tracącego opanowanie, to tylko z powodu Kopacz.
Autor artykułu, Konrad Schuller, dodaje jednak, że obecna marszałkini Sejmu mogła zawsze liczyć na "taryfę ulgową" w oczach premiera. Z jednej strony ze względu na lojalność, z drugiej - na kwalifikacje medyczne. "FAZ" twierdzi, że jeszcze za czasów posłowania Tuska, Kopacz pomagała jego rodzinie w kłopotach z "chaotyczną służbą zdrowia", czym zaskarbiła sobie wdzięczność późniejszego premiera.
"FAZ" pisze dalej, że najciekawsze w biografii przyszłej pani premier jest to, że nie jest ona ciekawą postacią. Nie była ani działaczką "Solidarności", ani człowiekiem dawnego systemu.
"To kobieta, która wolna jest od ciężaru i patosu dawnych czasów; ktoś, kto został politycznie ukształtowany w nowej, postkomunistycznej Polsce" - stwierdza dziennik. "FAZ" zauważa, że na piastowanych dotąd stanowiskach Kopacz wykazała się odwagą, ale nie zawsze sukcesami. Tak było z reformą służby zdrowia oraz z identyfikacją zwłok w Smoleńsku.
Niemiecki dziennik podkreśla, że jako premier Kopacz będzie musiała pójść śladami wyznaczonymi przez poprzednika, który nie tylko przeprowadził kraj przez kryzys gospodarczy w Europie, ale i dwukrotnie wygrał wybory.
"FAZ" zwraca też uwagę, że Kopacz czeka jeszcze rozmowa z prezydentem Komorowskim, który ma też swoje życzenia. Jednym z nich może być podwyższenie wydatków na obronność, drugim - zwolnienie szefa MSZ Radosława Sikorskiego, którego głowa państwa obarczać ma odpowiedzialnością za ochłodzenie stosunków polsko-amerykańskich.
"Kopacz będzie musiała rozwiązać ten problem" - reasumuje niemiecki dziennik, puentując, że opinia o "szarej myszy" bez "charyzmy i gracji" niekoniecznie musi odpowiadać prawdzie. "To samo bowiem niemieckie media kilka lat temu pisały o Angeli Merkel" - kończy "FAZ".
Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''