Miasto na Florydzie pozbywa się bezdomnych. Funduje bilety w jedną stronę. "Robimy to dla ich dobra"

Jest ich coraz więcej. Śpią na ulicach. Psują wizerunek typowego miasta na Florydzie. Dlatego władze nie żałują bezdomnym na bilety autobusowe. Ale tylko w jedną stronę. I byle jak najdalej. ?To dla ich dobra? - przekonują.

Na koczujących w różnych miejscach i śpiących na ulicach bezdomnych narzekają deweloperzy i przedsiębiorcy. Twierdzą, że psują im wizerunek miasta i szkodzą interesom. Dlatego władze położonej w stanie Floryda Sarasocie zdecydowały się zadziałać. I chcą bezdomnym pomóc, a przynajmniej tak twierdzą. Jednak ta pomoc ma się ograniczyć jedynie do pomocy w opuszczeniu miasta, gdzie są niemile widziani.

"Przecież oni tu wrócą"

W Sarasocie zatwierdzono właśnie specjalny budżet na darmowe bilety autobusowe w jedną stronę - na ten cel postanowiono przeznaczyć tysiąc dolarów, kolejne tysiące dorzucili prywatni darczyńcy. Zatwierdzony budżet jest na tyle wysoki, by pomóc bezdomnym odnaleźć ich rodziny w innych stanach i właśnie tam ich przetransportować. Nikt nie kryje, że im dalej pojadą, tym lepiej. - Ci ludzie najczęściej nie mają tu nikogo, nie ma kto im pomóc. Dlatego lepiej, żeby trafili w przyjaźniejsze środowisko - tłumaczą pomysłodawcy. Poza tym władze są przekonane, że bilet nawet do odległego stanu jest tańszy niż utrzymywanie noclegowni czy specjalnych ośrodków dla bezdomnych przez cały rok.

Jednak wielu mieszkańcom to rozwiązanie nie przypadło do gustu. "Przenosimy ich tylko po to, żeby poczuć się lepiej. Przecież to niczego nie rozwiązuje" - mówiła telewizji ABC oburzona pomysłem Catherine Miller. - Oni i tak tu wrócą, kochają to miejsce jak my wszyscy - przekonuje inna rezydentka Sarasoty.

"Robimy to dla ich dobra"

Twórcy pomysłu próbują go bronić. Przekonują, że idą w ślady innych miast na Florydzie takich jak Palm Beach County czy West Palm Beach , które przetestowały już to rozwiązanie. - Wcale nie chcemy się tych ludzi tak po prostu pozbyć. Robimy to dla ich dobra - przekonuje członkini grupy odpowiedzialnej za politykę wobec bezdomnych w Sarasocie. Zapewnia, że akcja biletowa to tylko część większego programu wspierania bezdomnych. Zapewnia, że program ma na celu przygotować bezdomnych do powrotu do społeczności, z których pochodzą, i sprawić, że znów staną się przykładnym obywatelami. Jak miałoby się to stać, nie precyzuje.

Nie tylko bezdomni stają się obiektami tego typu projektów i prób "eksportowania" niechcianych mieszkańców w inne miejsca. Podobne pomysły okazywały się krótkoterminowymi rozwiązaniami. Jak podaje AP, w zeszłym roku San Francisco wytoczyło proces stanowi Nevada za wypychanie z jej terenów osób umysłowo chorych, tak by nie musieć płacić za ich leczenie.

Kolce w bramie, podpórki na przystankach...

Kolce w LondynieKolce w Londynie Fot. Twitter/Ethical Pioneer

 

Fot. Twitter/Ethical Pioneer

Również Europa zmaga się z problemem bezdomnych w miastach i niechęcią, jaką budzą w mieszkańcach. Nie brakuje kontrowersyjnych pomysłów, jak usunąć ich z luksusowych czy prestiżowych okolic. I wcale to nie inwestycje w noclegownie czy programy wracania z bezdomności cieszą się największym uznaniem.

Sporo kontrowersji wzbudził pomył z Londynu, gdzie w bramie jednego z luksusowych apartamentowców zainstalowano metalowe kolce mające uniemożliwić bezdomnym nocowanie w tym miejscu. Wywołało to oburzenie internautów, którzy porównali "zabezpieczenie" do kolców instalowanych na parapetach i gzymsach w celu odpędzania gołębi. Jak tłumaczyły władze zainstalowanie kolców było reakcją na potężnie zwiększającą się liczbą bezdomnych. - Przez ostatnie trzy lata w Wielkiej Brytanii przybyło 36 proc., a w Londynie 75 proc. bezdomnych. W zeszłym roku w takich miejscach spało ponad 6,4 tys. osób - komentowała dla brytyjskiego "Guardiana" Katharine Sacks-Jones z Crisis - organizacji zajmującej się w Wielkiej Brytanii pomocą bezdomnym.

Na takim oparciu nikt się nie zdrzemnie. Ale odpocząć możnaNa takim oparciu nikt się nie zdrzemnie. Ale odpocząć można ŁUKASZ WĄDOŁOWSKI

 

Fot. Agencja Gazeta

W Polsce stosuje się podobne rozwiązania. Najpopularniejszym sposobem walki z bezdomnymi śpiącymi w miejscach publicznych są skośne ławki na przystankach autobusowych pozbawione oparć. W takie rozwiązanie zainwestowały na przykład władze Szczecina. - Podpatrzyliśmy to w Niemczech, dokładniej w mieście Kassel - tłumaczył w sierpniu Dariusz Wołoszczuk, rzecznik ZDiTM. - Takie konstrukcje są udogodnieniem dla pasażerów, a nie przyciągają osób, które chciałyby się na przystanku przespać. Tego typu "podpórki" instaluje się w wielu europejskich miastach. Choć wszyscy wiedzą, że nie rozwiązują w żaden sposób problemu bezdomności. Sprawiają, że bezdomni przemieszczają się w inne miejsca.

Więcej o: