Tatiana Czornowoł to dziennikarka, która była jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci kijowskiego Majdanu - protestu, który wybuchł w listopadzie 2013 r. po tym, jak ówczesny ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz odłożył podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE.
Jeszcze przed rewolucją zajmowała się pisaniem o nadużyciach polityków i oligarchów związanych z Janukowyczem. Kiedy powstał Majdan, stała się jedną z jego aktywistek.
W grudniu została dotkliwie pobita. Miała pokiereszowaną twarz, złamany nos, wstrząśnienie mózgu. Przeszła kilka operacji. Jak często bywa w takich sytuacjach, pobicie spowodowało wzrost sympatii do jej osoby.
Czytaj więcej o pobiciu Czornowoł >>>
Kiedy rewolucja doprowadziła do przejęcia władzy przez opozycję, Czornowoł została szefową Narodowej Rady do Walki z Korupcją. Problem był tylko jeden - wielu czołowych ukraińskich polityków, którzy do władzy doszli wraz z Janukowyczem, obawiało się ujawnienia źródła ich dochodów. Parlamentowi nie udało się przegłosować m.in. ustawy, która powoływałaby do życia ukraiński odpowiednik CBA.
Czornowoł miała dość bezsilności - zrezygnowała z posady19 sierpnia. "Mój pobyt na stanowisku szefowej Rady był daremny" - pisała rozżalona na blogu . W tym samym czasie spotkała ją też prywatna tragedia. Jej mąż, ochotnik w ukraińskim batalionie "Azow", walczącym z tzw. separatystami, zginął w walce pod Iłowajskiem w obwodzie donieckim.
Czornowoł podjęła zaskakującą decyzję. Przyłączyła się do batalionu, w którym walczył jej mąż. "Broni Mariupola przed terrorystami i rosyjskimi wojskowymi" - pisze serwis Zaxid.net . Co ciekawe, zaledwie 4 września dziennikarka została mianowana doradczynią ministra spraw wewnętrznych Ukrainy.
Tatiana Czornowoł. Fot. twitter.com
"Azow" jest jednym ze Specjalnych Pododdziałów Ochrony Porządku Publicznego na Ukrainie. Jest to batalion ochotniczy, który został utworzony w maju br. w związku z nasilaniem się na Ukrainie działalności tzw. separatystów. Powstanie batalionu jest uważane w niektórych kręgach za kontrowersyjne, m.in. z powodu związków z Prawym Sektorem i odwołań do symboliki kojarzonej z neonazizmem, a przez to także z ukraińskim nacjonalizmem.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!