- Ale ja jestem pewny! Mam tego emaila w telefonie - mówi cytowany przez "Wprost" Falenta i pokazuje dziennikarzom wiadomość. Tytuł wiadomości brzmi: "[WPROST] Kopia taśmy zanim ją opublikujemy". W treści emaila czytamy: "Witam Panie Marku, Mamy pewną propozycję współpracy, jednak zanim omówię detale chciałbym, żeby zapoznał się Pan jeszcze z tym publicznie nie dostępnym nagraniem (tu pojawia się link)". Nadawcą rzeczywiście jest Sylwester Latkowski.
Redaktor naczelny "Wprost" twierdzi, że nigdy takiej wiadomości nie wysłał. Ktoś najwyraźniej się pod niego podszywa. - Co ciekawe, ten mój nieoficjalny adres emailowy zna naprawdę niewielki krąg osób, w tym funkcjonariusz CBA - cytuje "Wprost" Falentę.
Dziennikarze tygodnika zastanawiają się, czy email to tylko głupi żart, czy może prowokacja służb, które być może chciały sprowokować Marka Falentę do kontaktu z Latkowskim. Prawnicy "Wprost" złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury".
Zdaniem tygodnika rząd i PO wciąż boją się możliwych efektów afery taśmowej. - Gdyby dziesięć proc. tego, o czym się opowiada, było na taśmach, i gdyby te taśmy wyszły, to mamy koniec rządu, ale też koniec PO - mówi dziennikarzom anonimowy PR-owiec Platformy.
Książki Sylwestra Latkowskiego dostępne są tutaj >>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!