Piątkowe głosowanie nad powołaniem sejmowej komisji śledczej w sprawie likwidacji WSI wydaje się czystą formalnością. Po tym jak Platforma Obywatelska zadeklarowała poparcie dla wniosku Twojego Ruchu - powstanie komisji jest praktycznie przesądzone.
Kłopot z decyzją PO ma min. Bartłomiej Sienkiewicz. Jak mówił w "Poranku Radia TOK FM", z politycznego punktu widzenia rozumie sytuację. - Bo wszyscy widzą, jaki koń był. I wiadomo, że min. Antoni Macierewicz za swojej kadencji był raczej destabilizatorem bezpieczeństwa państwa niż stabilizatorem. Z konsekwencjami tego do dziś się zmagamy. Ale stanowisko, które zajmuję, koordynatora służb specjalnych, każe mi do tego podchodzić sceptycznie - przyznał.
Min. Sienkiewicz ma wątpliwości, nie tylko dlatego, że dotychczas działające komisje śledcze "rzadko dochodziły do fundamentalnych rozstrzygnięć". - Bardzo często były elementem bardzo brutalnej gry politycznej. W tym wypadku dotyczyć to będzie służb wojskowych, a to wobec wojny, która toczy się u polskich granic, fatalny moment na takie działania. Z urzędu muszę być w tej sprawie sceptykiem.
Wydarzenia na wschodzie Ukrainy niosą dla nas wiele zagrożeń. Choć szef MSW jest przekonany, że nie dojdzie do bezpośredniego ataku ani na Polskę, ani inny kraj należący do NATO. - Celem Rosji nie jest otworzenie ścieżki do III wojny światowej, tylko panowanie nad Ukrainą, którą Moskwa traktuje jako swoją strefę wpływów. Proces gnilny, który Rosja uruchomiła na Ukrainie, jest formą rosyjskiego dominium - ocenił Sienkiewicz.
Jak podkreślał, musimy być gotowi na zupełnie nowe wyzwania. - Spodziewamy się nieuchronnej kryminalizacji pogranicznego polsko-ukraińskiego. Myślimy o przestępczości pospolitej i zorganizowanej. Musimy być przygotowani, że co chwila, na słabo chronionej przez stronę ukraińską granicy, będzie dochodziło do tego typu zjawisk.
Dlatego według ministra spraw wewnętrznych to na Polskę de facto spadnie odpowiedzialność za ochronę wschodniej granicy Unii Europejskiej.