W Berlinie ma miejsce kolejna w RFN afera wokół przeszczepów narządów. Dotyczy ona manipulacji dokonywanych w renomowanym Centrum Kardiologicznym, o czym donoszą berlińskie gazety "Tagesspiegel" i "Berliner Zeitung".
Pacjenci tej placówki szpitalnej uzyskiwali wyższe miejsca na liście oczekujących na przeszczep, ponieważ lekarze przepisywali im - niewskazane właściwie od strony terapeutycznej - silne środki nasercowe. Jedna z lekarek przepisała ok. 30 pacjentom w latach 2010-2012 wysokie dawki leków nasercowych, jakie podaje się tylko chorym znajdującym się w krytycznym stanie.
Miało to sygnalizować, że chorym pozostaje już niewiele czasu. W ten sposób pacjentom tym przyznawano wyższe miejsca na ogólnoniemieckiej liście osób oczekujących na przeszczep i pomniejszano szanse na przeżycie pacjentów, którzy rzeczywiście byli w gorszym stanie.
Berlińskie Centrum Kardiologiczne, będące jedną z najbardziej renomowanych placówek tego typu w Europie, po odkryciu tych manipulacji dokonało autodenuncjacji (tzw. "czynnego żalu", czyli przyznania się do uchybień jako sposobu uniknięcia odpowiedzialności karnej - przyp. red.). Prokuratura wszczęła śledztwo ze względu na podejrzenie spowodowania nieumyślnego zabójstwa.
Cała sprawa wyszła na jaw w trakcie badań specjalnej komisji, powołanej w 2012 r. w RFN po odkrytych wtedy skandalach z przeszczepami narządów. W skład tej komisji wchodzą m.in. lekarze, funkcjonariusze Izby Lekarskiej i przedstawiciele kas chorych. Komisja chce pod koniec sierpnia br. przedłożyć raport ze swej działalności.
W RFN obowiązuje zasada, że każdy pacjent czekający na przeszczep figuruje na ogólnoniemieckiej liście. W ten sposób chce się spowodować, by narządy do przeszczepów otrzymywały osoby najbardziej potrzebujące ze względu na stan zdrowia, a nie ze względu na to, czy są w stanie zapłacić za przeszczep.
W berlińskim Centrum Kardiologicznym przeprowadza się 2500 operacji kardiologicznych z zastosowaniem płucoserca - czyli na otwartym sercu - oraz 2000 operacji naczyniowych i kardiologicznych, w tym około 100 przeszczepów serca lub płuc.
W RFN na przeszczep oczekuje 10 tys. chorych. Jak podaje Niemiecka Fundacja Transplantacji, w RFN co osiem godzin umiera człowiek, ponieważ nie było dla niego materiału na przeszczep. W roku 2013 w całych Niemczech pobrano narządy do przeszczepu tylko od 867 osób, a liczba ta z roku na rok spada.
To, że ludzie tak niechętnie deklarują się jako potencjalni dawcy narządów, jest wynikiem szeregu skandali z przeszczepami, ujawnionych w RFN w roku 2012.