Kobieta okazała się katarską księżniczką, ale media nie podają jej danych. Do sytuacji doszło w zeszłym tygodniu. Do Pire'a podeszły trzy kobiety w muzułmańskich strojach, z twarzami zakrytymi nikabami. Jedna z nich zapytała go o drogę - relacjonuje "The Huffington Post" .
- Powiedziałem, że nie rozmawiam z nikim, jeśli nie widzę jego twarzy. Chciałem wyjaśnić tej kobiecie, że w Belgii nikaby są zakazane. Ona zdawała się w ogóle mnie nie słuchać, więc zerwałem z jej twarzy nakrycie. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale ona też złamała prawo - tłumaczy się 60-letni dyplomata, który jak na ironię jest specjalistą ds. protokołu dyplomatycznego.
Prawo okazało się bezwzględne dla obu stron "konfliktu". Katarska księżniczka została ukarana 140 euro mandatu za złamanie zakazu zakrywania twarzy. Grozi jej też do 7 dni odsiadki w areszcie. Do aresztu trafił też Pire, na którego muzułmanka złożyła skargę, wskutek czego dyplomata został oskarżony o napaść. Kobieta twierdzi, że z powodu zachowania dyplomaty została pokaleczona, bo wraz z nikabem wyrwał z jej uszu kolczyki.
Belgia i Francja wprowadziły zakaz zakrywania twarzy w 2012 r. Uderzył on w muzułmańskie kobiety, które zgodnie z tradycją powinny nosić burki i zakrywać twarze nikabami.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!