Na przedmieściach Saint Louis od ponad 10 dni trwają zamieszki na tle rasowym po zabiciu czarnoskórego nastolatka Michaela Browna. Dziś miejscowa policja opublikowała nagranie, na którym widać, jak funkcjonariusze zabijają kolejnego Afroamerykaniana - Kajieme Powella. Stało się to we wtorek.
Publikacja nagrania wywołała w USA duże kontrowersje. Ujawniony przez służby porządkowe film trafił na najbardziej eksponowane miejsca największych amerykańskich portali.
Nie chodzi bowiem tylko o kolejną ofiarę - okazuje się, że przebieg dramatycznego zajścia był znacząco inny od tego, co utrzymywała dotychczas policja z Saint Louis.
Na filmie widać czarnoskórego mężczyznę, który nieco nerwowo spaceruje wzdłuż ulicy. W pewnym momencie na jego drodze, przy chodniku, zatrzymuje się radiowóz. Wychodzi z niego dwóch policjantów. Widać, że mierzą do mężczyzny z pistoletów. Krzyczą "Na ziemię!".
Powell nie reaguje. Waha się, robi kilka kroków w tył i w przód, po czym przeskakuje stojący obok murek i zdaje się omijać półkolem policjantów. Równie dobrze jego ruch można jednak odczytać jako próbę zbliżenia się w stronę funkcjonariuszy.
Nagle padają strzały. Policjanci pociągają za spusty 12 razy. Mężczyzna pada na ziemię i ginie na miejscu. Na nagraniu słychać głosy poruszonych tym zajściem świadków.
" Huffington Post " pisze, że policja podjęła tragiczną w skutkach interwencję po telefonie właściciela sklepu spożywczego, który poinformował, że Powell ukradł kilka napojów i pączka. Na komisariat dzwoniła też kobieta, która doniosła o podejrzanie zachowującym się mężczyźnie, uzbrojonym w nóż.
Fakt, że Powell miał broń, potwierdzają też zeznania policjantów. Publikacja nagrania, która w zamierzeniu stróżów prawa miała rozwiać wszelkie wątpliwości co do okoliczności jego śmierci, szybko wywołała jednak wiele pytań.
Opublikowany film jest mocnym argumentem dla tych, którzy sugerowali, że funkcjonariusze mogli bez trudu obezwładnić Powella za pomocą paralizatorów albo strzelać tak, by jedynie go zranić - zauważa "The Guardian". I rzeczywiście - film zdaje się nie sugerować wcale, że życie policjantów było bezpośrednio zagrożone.
Ale nagranie jest kłopotliwe dla miejscowej policji także z innych powodów - podważa prezentowaną dotychczas przez funkcjonariuszy wersję wydarzeń.
Szef miejscowej policji Sam Dotson we wtorek twierdził na konferencji prasowej, że Powell zbliżył się do policjantów na odległość 3-4 stóp, a poza tym nóż trzymał w wysoko uniesionej dłoni. Film pokazuje, że było inaczej: mężczyzna nie podszedł wcale tak blisko do funkcjonariuszy, a ręce miał opuszczone.
- Funkcjonariusze zrobili to, co zrobiłby pan czy ja. Chronili swoje życie - odpowiadał Dotson dziennikarzowi, który już po ujawnieniu filmu dopytywał, czy reakcja stróżów prawa była adekwatna do zagrożenia. Szef policji zapewniał też, że w podobnych okolicznościach paralizatory nie są w 100 proc. skuteczne.
- Osobnik z nożem zbliża się w twoją stronę, nie reaguje na ustne polecenia, mówi "strzel do mnie, zabij mnie" - argumentował cytowany przez "Huffington Post" Dotson, opisując perspektywę policjantów. Film z zapisem śmierci 25-latka można zobaczyć pod tym adresem . (UWAGA - film jest drastyczny)
Równolegle władze miasta informowały dziś, że miniona noc w Ferguson na przedmieściach Saint Louis upłynęła w większości spokojnie.
- To była dobra noc w Ferguson - ocenił przedstawiciel policji stanowej Missouri Ron Johnson. Podziękował siłom bezpieczeństwa, a także duchownym i przywódcom lokalnej społeczności za pomoc w uspokojeniu nastrojów.
W środę wieczorem ok. 50-100 protestujących zgromadziło się na jednej z ulic Ferguson, gdzie od śmierci Browna regularnie odbywały się protesty. Po krótkiej burzy wielu demonstrujących wróciło do domów. Jeden z przedstawicieli sił porządkowych został trafiony butelką, ale nie odniósł obrażeń. Nikt nie rzucał koktajli Mołotowa, nie padły strzały. W nocy z środy na czwartek zatrzymano zaledwie sześć osób z powodu drobnych wykroczeń; dzień wcześniej było 47 zatrzymań.
W mieście od środy przebywa prokurator generalny USA Eric Holder, który zapowiedział wnikliwe śledztwo w celu wyjaśnienia okoliczności śmierci Browna. Spotkał się z rodzicami zabitego nastolatka, a także ze śledczymi z FBI i mieszkańcami Ferguson. Zapewnił, że prokuratura we własne dochodzenie w sprawie śmierci Michaela Browna zaangażuje "najbardziej doświadczonych agentów i prawników".
Z Saint Louis napływają także informacje o zawieszeniu policjanta, który we wtorek celował z broni szturmowej do demonstrantów, krzycząc "Zabiję was!". Zdarzenie to zostało uchwycone przez jednego z protestujących, który umieścił je w sieci.
Funkcjonariusz ten "wykazał brak szacunku dla munduru" - podkreślił przedstawiciel policji Ron Johnson.
18-letni Michael Brown został zastrzelony 9 sierpnia przez 28-letniego policjanta Darrena Wilsona, jednak okoliczności tragicznego incydentu pozostają niejasne. Policja z Ferguson twierdzi, że Brown z kilkoma innymi nastolatkami szedł środkiem ulicy, a na zwróconą mu przez policjanta uwagę zareagował agresywnie. Natomiast świadkowie utrzymują, że Wilson strzelał do nieuzbrojonego Browna, mimo że ten stał z rękami podniesionymi do góry.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!