Wszystko zaczęło się od wpisu Sawickiego, który brzmiał: "UKR dogaduje się z RU pod osłoną GER i FR, a politycy PiS i PO licytują się na pomysły eskalujące konflikt RU-UKR".
Jedna z internautek, na Twitterze przedstawiająca się jako Ufka, skomentowała słowa Sawickiego krótką sugestią: "Może zamiast jabłek wyeksportujemy PSL?". I szybko doczekała się riposty ministra (który zresztą konsekwentnie pisał do niej per "pan").
"To nierealne marzenie Pan i panu podobni mają od 120-u lat, gdyby nas nie było to byście sobie poszaleli" - odpisał Sawicki. "Jak Pan był w ZSLu to też wspominał tradycję? To dlaczego zmieniliście nazwę?" - brzmiała odpowiedź Ufki.
W kolejnych wpisach Sawicki podjął wątek tradycji i (z nie do końca zrozumiałych powodów) zaczął pisać o swoim dziadku, którego "sowieci zabili w Borowiczach na Uralu".
"Ale Pan musi żyć na SWÓJ rachunek. Ja nie piszę o zasługach przodków, raczej chcę im spokojnie spojrzeć w oczy" - odpisała przytomnie Ufka, zwracając uwagę, że rozmowa dotyczy ministra, a nie jego dziadka. I w tym momencie spotkała się z dość zaskakującą ripostą Sawickiego.
"Oby Pana życzenie, co do patrzenia w oczy, spełniło się jak najszybciej" - napisał minister. "Po chrześcijańsku podziękuję za życzenie śmierci. Proszę pozdrowić pana Pawlaka od Ufki" - odpisała internautka.
Minister Sawicki w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że jest zdziwiony zamieszaniem wokół wpisu i całą sprawę nazywa "totalnym nieporozumieniem". - Nie było moją intencją życzenie komukolwiek śmierci - zapewnia.
O co więc chodziło z jego słowami o szybkim spotkaniu z przodkami? - Nie wiem, o co chodziło. Każdy może odbierać ten wpis, jak chce - ucina minister rolnictwa.
Kiedy jednak dalej drążymy temat sugerując, że tweet ma przecież oczywistą wymowę, minister tłumaczy, że "wcale nie chodziło o życzenie śmierci". - Każdy chyba chciałby móc spojrzeć w oczy przodkom. Ja także. Zrobiłbym to z przyjemnością - odpowiada.
"Sawicki pojechał niedopuszczalnie!" - skomentował wpis ministra dziennikarz "Do Rzeczy" Wojciech Wybranowski. "Zabierzcie im tego Twittera!" - dodawał Samuel Pereira z "GPC".
Nie wszyscy uważają jednak, że wpis Sawickiego słusznie wzbudza takie emocje. - Nic takiego nie było powiedziane - mówi o rzekomym "życzeniu śmierci" zawartym w słowach ministra rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. I dodaje, że sprawa jest "wyolbrzymiana", bo trwa sezon ogórkowy.
- Jak polityków nie ma Twitterze, jak nie komunikują się z dziennikarzami i obywatelami, to źle. Jak są w mediach społecznościowych i podejmuję dyskusję - też źle - skarży się Kosiński. I apeluje, by do całej sprawy "nie podchodzić zbyt ostro".
- Dyskusja w sieci ma swoją specyfikę. To co innego, niż rozmowa podczas konferencji prasowej - zastrzega rzecznik PSL.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!