Powyższe zdjęcie ma szansę stać się symbolem zamieszek w Ferguson. Zostało zamieszczone na Twitterze reportera "Huffington Post". Przedstawia, według podpisu, 8-letniego chłopca, który był wśród ludzi na ulicach miasta, kiedy policja użyła przeciwko nim gazu łzawiącego. Do czasu publikacji tego tekstu zostało one "retwittowane" ok. 1,8 tys. razy.
Internauci komentują: "Policji nic to nie obchodzi", a media dodają, że gazem łzawiącym została też potraktowana kobieta na wózku inwalidzkim:
Media podkreślają, że gazem "dostali" nie tylko mieszkańcy Ferguson, ale też dziennikarze relacjonujący zajścia:
"Dostałem gazem łzawiącym. Policjant schwycił mnie, wepchnął do radiowozu i dał mi wodę. "Jesteś z mediów?" - zapytał. Odparłem, że tak. "To witamy w Ferguson" - zaśmiał się" - relacjonował na swoim Twitterze dziennikarz Robert Klemko. Dodał, że policjanci spięli mu ręce jednorazowymi plastikowymi kajdankami, ale szybko je rozcięli.
Jednak nie tylko lokalni reporterzy zajmują się sprawą zamieszek. Na pierwszych stronach swoich wydań internetowych pisały dziś o nich "New York Times", "Los Angeles Times", "The Independent", "The Telegraph", "Times of India" i wiele innych.
Temat śmierci 18-letniego Mike'a Browna porusza tak wiele osób przede wszystkim z powodu ciemnego koloru skóry chłopaka. W Ameryce powszechne jest przekonanie, że policja jest bardziej podejrzliwa i brutalna wobec Afroamerykanów. Podobnie uważają też mieszkańcy Ferguson. Z 5384 kontroli przeprowadzonych tam w 2013 roku 86 proc. dotyczyło czarnoskórych mieszkańców - podaje w swoim serwisie internetowym dziennnik "St. Louis Today" . Na Twitterze bez problemu można więc znaleźć takie wpisy:
Biały mężczyzna trzyma na zdjęciu planszę z napisem: "Czy jego życie jest mniej warte niż moje?", a stojący obok niego czarnoskóry: "Czy jego życie jest więcej warte?".
Funkcjonariusze odpierają ataki. Tłumaczą się m.in. w kontekście wprowadzenia godziny policyjnej w Ferguson; mówią, że to nie ona spotęgowała napięcie wśród mieszkańców miasta, bo zamieszki zaczęły się trzy godziny przed tym, jak została ogłoszona. Policjanci mówią też, że wśród nich nie ma rannych, choć byli obrzucani koktajlami Mołotowa. Rany odniosły za to 2 lub 3 osoby, które zostały postrzelone, jednak nie przez funkcjonariuszy.
Ferguson to ponaddwudziestotysięczne miasteczko w stanie Missouri w dwóch trzecich zamieszkane przez Afroamerykanów. Zamieszki trwają tam od tygodnia. Rozpoczęły się po zastrzeleniu na początku tego miesiąca 18-letniego Michaela Browna.
Szef policji z hrabstwa St. Louis Jon Belmar poinformował, że do strzelaniny doszło, gdy policjant spotkał Browna i inną osobę na ulicy przy osiedlu w Ferguson. Jeden z mężczyzn wepchnął funkcjonariusza do radiowozu, gdzie rozpoczęła się szamotanina. W samochodzie z broni policjanta padł co najmniej jeden strzał.
Władze nadal próbują ustalić, co dokładnie stało się wewnątrz radiowozu. Nie jest jasne, czy Brown był osobą, z którą bił się policjant. Gdy bójka przeniosła się na ulicę, Brown został kilkakrotnie postrzelony. Policja nadal bada, dlaczego funkcjonariusz oddał strzały w kierunku Browna, który był nieuzbrojony.
Sytuacja w Ferguson stała się jeszcze bardziej napięta po tym, jak policja opublikowała nagranie, na którym widać, jak Brown kradnie cygara w lokalnym sklepie wkrótce przed jego spotkaniem z funkcjonariuszem. Ludzie sugerowali, że policja próbuje usprawiedliwiać tragiczne zajście, a nagranie mogło zostać sfałszowane:
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!