- Licealiści z Wrocławia pojechali do Liberii, by jako wolontariusze opiekować się na obozie dziećmi z najbiedniejszych rodzin. Dwa dni po ich wyjeździe obóz został zamknięty w związku z panującą w kraju epidemią wirusa ebola. Mimo to o powrocie młodzieży nie poinformowano służb sanitarnych. Nastolatki nie zostały też przebadane - taką wiadomość podało wczoraj TVP Info.
Choć organizatorzy misji zapewniali, że zachowano wszystkie możliwe środki ostrożności, sam fakt wyjazdu wywołał falę krytyki. Internauci zwracali też uwagę, że licealiści mogli zakazić się wirusem i przewieźć epidemię do Polski - dlatego po powrocie powinni zgłosić się na obowiązkowe badania.
O to, czy licealiści rzeczywiście powinni zgłosić się na badania, zapytaliśmy przedstawicieli Biuro Rzecznika Prasowego MSZ. "Zalecamy informowanie MSZ o podróżach poprzez zgłoszenia w systemie e-konsulat, ale obywatele polscy nie mają obowiązku rejestrowania swoich wyjazdów w MSZ, ani placówkach dyplomatycznych" - czytamy w odpowiedzi. MSZ dodaje też, że w wydawanych ostrzeżeniach odradza podróże do państw występowania wirusa Ebola.
Podobnego zdania są lekarze, którzy wypowiadali się podczas dzisiejszej konferencji prasowej zorganizowanej dziś w szpitalu we Wrocławiu.
Czy Europa powinna obawiać się Eboli? Przeczytaj rozmowę z ekspertem >>>
- Jeżeli ktoś nie ma objawów choroby, nie musi się nigdzie zgłaszać. Proszę zwrócić uwagę, że rozmawiamy o kraju, który ma powierzchnię Polski, a liczba zgonów spowodowanych gorączką krwotoczną wyniosła do tej pory sto osób. Zapewniam państwa, że dzisiaj niemal tyle samo zgonów będzie miało miejsce na polskich drogach - uspokajał Michał Rataj, dyrektor medyczny szpitala im. Gromkowskiego.
- Zakaźność wirusem jest związana z bezpośrednim kontaktem z chorymi bądź ciałami osób zmarłych z powodu gorączki krwotocznej - tu chodzi głównie o kontakt z płynami ustrojowymi. Sam fakt przebywania w Sierra Leone czy Liberii nie jest jednoznaczny z zakażeniem - dodał Grzegorz Madej, ordynator II Oddziału Chorób Zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
Nie żyje główny lekarz walczący z Ebolą w Sierra Leone >>>
- Według wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia wyodrębnia się dwa typy ryzyka zakażenia: wysokie i niskie. Przykładowo, mieszkanie z osobą zakażoną podczas okresu wylęgania eboli czy przebywanie na miejskim targu należy do czynników niskiego ryzyka. Niebezpieczna jest natomiast opieka nad osobą chorą albo właśnie kontakt ze zwłokami - tłumaczył.
Madej zaznaczył też, że u licealistów trwający zwykle od dwóch do dziesięciu dni okres wylęgania się choroby dobiega już końca. - Tylko w rzadkich przypadkach trwa on 21 dni. Jeżeli uczniowie nie prezentują objawów chorobowych, mogą być spokojni - dodał specjalista.
- Świadomość epidemii i zagrożeń była obecna zarówno we mnie, jak i w uczestnikach oraz przede wszystkim w rodzicach. Nikt nie był przymuszony - mówił wczoraj w programie "Po przecinku" w TVP Info organizator misji, salezjanin ks. Jerzy Babiak.
- Zabraliśmy swoje sztućce, swoje miski, mogliśmy spożywać jedynie posiłki gotowane. Przekazano młodzieży, że musimy unikać kontaktu ze zwłokami, co było normalne, że nie możemy mieć kontaktu ze zwierzętami, małpami czy nietoperzami - wyjaśniał i dodał, że w trakcie wyjazdu zostały zachowane wszystkie środki bezpieczeństwa.
Objawy gorączki krwotoczne są niejednoznaczne. Na początku najczęściej pojawia się gorączka, bóle brzucha, mięśni, klatki piersiowej i głowy oraz osłabienie. Następnie zaczynają się pojawiać objawy krwotoczności i wysypek skórnych, a także krwotoków z przewodu pokarmowego.
Jak powiedziała rzecznik prokuratury okręgowej Małgorzata Klaus, postępowanie wyjaśniające w tej sprawie podjęto na podstawie doniesień medialnych.
- To nie jest śledztwo i nie toczy się przeciwko organizatorom wyjazdu. Prokurator sprawdzi, czy nie doszło do zagrożenia zdrowia i życia wielu osób w związku z tym wyjazdem i wówczas podejmie dalsze decyzje - powiedziała dziś Klaus.
Klaus poinformowała, że spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego to przestępstwo z art. 165 kk, które - popełnione nawet nieumyślnie - zagrożone jest karą do 3 lat więzienia.
Wyjazd na misyjny obóz letni zorganizowało salezjańskie liceum z Wrocławia. Uczestniczyli w nim uczniowie i jeden dorosły opiekun, którzy pracowali na miejscu z ubogimi dziećmi.
Jak powiedział lekarz epidemiolog Witold Paczosa z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu, u uczestników wyprawy nie stwierdzono objawów zakażenia wirusem Ebola.
- Organizatorzy wiedzieli o zagrożeniu, ponieważ przed wyjazdem Główny Inspektorat Sanitarny napisał do nich specjalne pismo na ten temat i odradzał wyjazd. Nie można jednak nikomu zabronić wyjazdu decyzją administracyjną" - dodał Paczosa. Epidemiolog podkreślił, że nie ma obecnie powodu do przeprowadzania kwarantanny dla osób, które były na misji.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS