Robin Williams nie żyje, o tym piszą dziś wszystkie media. Jednym tchem dodając, że genialny komik i aktor "do miesięcy walczył z depresją". O to, czemu dziwi nas depresja u osób odnoszących spektakularne sukcesy, rozmawiamy z psychiatrą dr. Sławomirem Murawcem.
- Wielu ludzi oczekuje, że tylko pewne określone osoby będą cierpiały na depresję. Kiedyś przyszła do mnie dziennikarka z oczekiwaniem, że jej powiem, że na depresję cierpią tylko biedni, bezrobotni, ci co stracili pracę, którym się przydarzyło coś złego. Jest takie społeczne oczekiwanie, że to będą konkretne osoby, które jesteśmy w stanie wcisnąć w ten schemat - mówił dr Murawiec. Jak wyjaśnia, także ludzie sukcesu, także ci odnoszący spektakularne sukcesy życiowe, często przypłacają je depresją czy jednocześnie, gdy osiągają te sukcesy, cierpią również na depresję. - To nie jest takie proste i jednoznaczne, jakby się chciało wierzyć. Nie da się powiedzieć, że tylko u tych i tych wystąpi - mówi dr Murawiec.
Czynników, które mogą wywołać depresję, jest bardzo wiele. - Mogą to być osoby, które coś tracą: pozycję, pracę itp., ale mogą być to też osoby bardzo wrażliwe i przez to tym bardziej podatne na stres. Musimy pamiętać, że nawet sukces może być czynnikiem stresogennym. Jest coś takiego jak depresja szczytu, osoby, które wchodzą w depresję, osiągając sukces. Mogą to też być osoby, które łatwo ulegają myśleniu typu: "mnie się nic nie udaje", "jestem beznadziejny itd. Jest co najmniej kilka rodzajów osobowości, które mogą sprzyjać depresji - wyjaśnia psychiatra.
Dziś depresja to już choroba cywilizacyjna. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) cierpieć może na nią nawet 15 proc. Europejczyków, a liczby wciąż rosną. - Z jednej strony diagnozujemy coraz więcej przypadków, bo choćby takie przypadki medialne skłaniają ludzi do autorefleksji. Akcje społeczne uświadamiają ludziom, jakie są typowe objawy, więc mogą też czasem zdać sobie sprawę, czy ich ten problem dotyczy. I mogą się zgłosić na leczenie - wyjaśnia dr Murawiec. Kolejne czynniki to ciągła niepewność, stres cywilizacyjny, nieustanna potrzeba sprawdzania się, udowadniania swojej pozycji, umiejętności i towarzyszące wielu poczucie, że nikt nie jest bezpieczny na dzisiejszym rynku pracy. Do tego dochodzą obciążenie chemiczne, związane z biologią, z żywnością, którą jemy, czy trybem życia od strony biologicznej. - Ale trzeba pamiętać, że w każdym przypadku to jest indywidualna konfiguracja tych czynników - zaznacza dr Murawiec.
Wydaje się, że też w wielu przypadkach nie zauważamy, że ktoś wokół nas cierpi na depresyjne zaburzenia. - Jednak rzecz to jest choroba, a druga rzecz to osobowość człowieka i to co on z nią robi - wyjaśnia dr Murawiec. Są osoby, które mają nawet niewielkie dolegliwości, ale bardzo je eksponują, narzekają, skarżą się. Inne starają się być dzielne, nie pokazywać nic po sobie, robić tak, żeby nie było widać. - Obie te osoby mogą mieć depresję, ale u jednej to będzie bardzo widoczne, a druga będzie starała się to pokryć uśmiechem, będzie robić wszystko, żeby nie pokazać swojej słabości, aż do nieszczęsnego niestety najczęściej końca. I wtedy wszyscy są nagle ogromnie zaskoczeni - mówi psychiatra.
Wszelkie zaburzenia psychiczne to ciągle tabu, jednak akurat depresja wydaje się coraz częściej pojawiać w publicznym dyskursie. - Mam wrażenie, że od pewnego czasu przyznanie się do depresji wchodzi w grę - ocenia psychiatra. O depresji zaczęto mówić w mediach, a to pomaga ludziom, którzy mają takie problemy, przełamać się i poszukać pomocy. - Niedawno przykład Justyny Kowalczyk dostarczył wzorca tym osobom, co tak się dzielnie trzymają, że można tak się nie poddawać, a jednocześnie szukać pomocy. Ten przykład pokazał, że nie muszą ciągle trzymać fasonu, że mogą okazać słabość i że od tego nic się nie stanie. Ona pokazała, że można mieć i depresję, i medal - podsumowuje.
Ta animacja pokaże ci, czym jest depresja. Wielu z nas ma swojego "czarnego psa"